Strajk hollywoodzkich scenarzystów nie skończy się szybko - ostrzega Judd Apatow

Kiepskie prognozy dla miłośników filmów i seriali ma Judd Apatow, twórca „40-letniego prawiczka” i „Wpadki”. Jego zdaniem nie należy liczyć na rychłe zakończenie trwającego od początku maja strajku amerykańskich scenarzystów. Według niego głównym powodem takiego stanu rzeczy jest niechęć dużych studiów filmowych i serwisów streamingowych do rozwiązania problemów sygnalizowanych przez scenarzystów. „Prawdopodobnie planowali to od lat” – ocenia Apatow

Strajk hollywoodzkich scenarzystów nie skończy się szybko - ostrzega Judd Apatow
Judd Apatow /fot.PAP/ EPA/CAROLINE BREHMAN

W Hollywood trwa wojna na przeczekanie. Członkowie Amerykańskiej Gildii Scenarzystów (WGA) podjęli decyzję o generalnym strajku, co oznacza natychmiastowe przerwanie prac nad wszystkimi zajęciami związanymi z szeroko pojętym pisaniem. Scenarzyści walczą o poprawę swojej sytuacji finansowej i nowe warunki współpracy ze studiami i serwisami streamingowymi, które zapewnią im spokojniejszą przyszłość. Daleka od spełnienia tych postulatów jest druga strona konfliktu. Zdaniem Apatowa wytwórnie filmowe i serwisy streamingowe, czyli najwięksi pracodawcy w Hollywood traktują strajk jako ruch biznesowy, który już dawno przewidzieli.

„Planowali to od lat. Zakładam, że dobrze wiedzą, jak to się wszystko skończy i w którym miejscu będą musieli się nagiąć. Uważam, że cokolwiek się wydarzy, oni już to wiedzą. I nie będzie to żadne przełomowe wydarzenie, o którym wszyscy pomyślą, że warto było strajkować przez tyle czasu. Martwi mnie więc, że rozwiązanie istnieje, ale nie wszystkim stronom konfliktu zależy na jego zastosowaniu” – powiedział Apatow w rozmowie z portalem „Variety”.

Zdaniem reżysera i scenarzysty takie podejście włodarzy hollywódzkich wytwórni może mieć katastrofalne skutki. „Jesteśmy niczym pracownicy Twittera. Kiedy szefostwo zaczyna oszczędności, po prostu zwalnia 80 proc. siły roboczej. To problem egzystencjalny. Jeśli nie będzie istniał ekosystem scenarzystów, nikt nie nauczy się, jak pisać scenariusze. Nikt nie będzie w stanie się z tego utrzymać. Zacznie się szukanie nowych zajęć - pisania gier wideo, prowadzenia Tik Toka, zostania influencerem. Kreatywne osoby mogą robić wiele różnych rzeczy. Nie chciałbym więc, aby taki ekosystem upadł” – ocenia twórca „40-letniego prawiczka”.

Patowa sytuacja, o której wspomina Apatow, wynika też z faktu, że wytwórnie filmowe i streamingi, spodziewając się strajku, przyspieszyły w ostatnich miesiącach wiele projektów, więc w najbliższym czasie nie zabraknie im produkcji, które mogą pokazać widzom. Nie są zatem w sytuacji, że muszą szybko podjąć negocjacje z protestującymi scenarzystami. Postulaty tych ostatnich sprowadzają się głównie do pieniędzy. „Stworzyliśmy system, który nie nagradza w przypadku sukcesu. Napiszesz coś, co obejrzy miliard widzów i zarobisz tyle samo, co w przypadku, gdy twój film okaże się katastrofą finansową. Nie jest to dobre dla kreatywności. Twórcy kreatywni pracują ciężko, aby się utrzymać, ale to ścieżka kariery, dzięki której niewielu artystów potrafi przetrwać” – zakończył swoje rozważania Apatow. (PAP Life)

Słuchaj RMF Classic i RMF Classic+ w aplikacji.

Pobierz i miej najpiękniejszą muzykę filmową i klasyczną zawsze przy sobie.

Aplikacja mobilna RMF Classic