W „Wielkim Martym” Timothee Chalamet wciela się w rolę fenomenalnego pingpongisty Marty’ego Mausera, który zrobi wszystko, by zostać gwiazdą. W filmie, którego akcja toczy się w latach 50., partnerują mu m.in. Gwyneth Paltrow, Odessa A’zion, Kevin O’Leary, Tyler the Creator, Abel Ferrara oraz Fran Drescher.
Jeśli wierzyć najnowszym opiniom o filmie Safdiego – to jego pierwsza produkcja stworzona bez udziału brata Benny’ego, z którym razem nakręcili wspomniane już „Nieoszlifowane diamenty” – będzie on jednym z głównych kandydatów do Oscarów. Nie tylko ze względu na rolę Chalameta, ale też całościowo jako ponadprzeciętna produkcja. Ta sportowa komedia porównywana jest do takich dzieł kina i literatury jak „Jerry Maguire”, „Buszujący w zbożu” czy „Nieoszlifowane diamenty”. „To prawdziwa dawka adrenaliny. Równie szalona i pełna napięcia, co przepełniona młodzieńczą pewnością siebie i arogancją” – pisze na platformie X David Crow z portalu Den of Geek. Wtóruje mu Diego Andaluz z Discussing Film. „Kinetyczna odyseja, niezapomniany, budzący podziw kinowy »tour de force«, który działa na pełnych obrotach” – pisze. „To czysta frajda” – dodaje Brandon Lewis z When Things Go Pop.
Podobne zachwyty płyną pod adresem Chalameta i reszty obsady. „To rola życia Timothee Chalameta” – piszą zgodnie Andaluz i David Canfield z The Hollywood Reporter. Ten drugi podkreśla, że aktor urodził się po to, by zagrać rolę tytułowego bohatera. „Niesamowita Odessa A’Zion prowadzi wyśmienitą obsadę drugoplanową. Ten film to po prostu wow!” – dodaje.
Chalamet uczestniczył w sekretnym pokazie podczas 63. Nowojorskiego Festiwalu Filmowego. „Ten film to list miłosny do Nowego Jorku. Niedaleko stąd chodziłem do liceum. To niesamowite, że mogę być tutaj” – mówił przed seansem, po którym razem z reżyserem i resztą obsady zostali nagrodzeni owacjami na stojąco.
"Wielki Marty" trafi do polskich kin 30 stycznia. (PAP Life)