„Jako zarejestrowane przedstawienie teatralne, Hamilton nie spełnia wymagań koniecznych do ubiegania się o Oscary” – powiedział jeden z członków Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej w rozmowie z portalem „Vulture”. Tym samym Lin-Manuel Miranda nie powiększy o Oscara swojej kolekcji nagród przyznanych musicalowi „Hamilton”. A ma w tej kolekcji takie wyróżnienia jak m.in. Grammy, Pulitzer czy nagroda magazynu „Billboard”.
Premiera musicalu „Hamilton” okazała się ogromnym sukcesem dla platformy Disney+. Udostępniony tam w piątek 3 lipca przyczynił się do wzrostu zainteresowania aplikacją Disney+, która w ciągu weekendu została ściągnięta na całym świecie ponad pół miliona razy. To o ponad 70 proc. częściej niż w przypadku poprzednich weekendów.
Ale oprócz zachwytów nad dziełem Mirandy pojawiły się też głosy krytyczne, a nawet apele o usunięcie „Hamiltona” z platformy Disney+. Powód? Tytułowy bohater przedstawienia, jeden z ojców założycieli Stanów Zjednoczonych, Alexander Hamilton miał związek z handlem niewolnikami. „Nie był abolicjonistą. Kupował i sprzedawał niewolników dla swoich teściów, a sprzeciwianie się niewolnictwu nigdy nie należało do jego priorytetów” – ocenia historyczka Annette Gordon-Reed w wywiadzie dla „The Harvard Gazette”. W dobie wzmożonej aktywności ruchu #BlackLivesMatter nie brakuje teraz głosów przeciwko musicalowi. Łączą się one pod twitterowym hashtagiem #CancelHamilton (Usunąć Hamiltona).
Twórca musicalu nie pozostaje głuchy na głosy krytyki i przyznaje, że w jego przedstawieniu niewiele mówi się o problemie niewolnictwa, zarówno w przypadku tytułowego bohatera, jak i pojawiających się w spektaklu postaci George’a Washingtona, Thomasa Jeffersona, czy Jamesa Madisona, którzy mieli niewolników. „Wszystkie głosy krytyki są ważne. Sześć lat zajęła mi próba pokazania złożoności tych postaci w dwuipółgodzinnym musicalu. Zrobiłem, co tylko było w mojej mocy” – napisał na Twitterze Miranda. (PAP Life)