„Ten film to objawienie” – pisze wprost recenzent portalu Variety. Zauważa, że zmienia on zupełnie percepcję Króla Rock and Rolla i jego występów w Las Vegas na przełomie lat 60. i 70. ubiegłego wieku. Te w powszechnej opinii uznawane są za apogeum kiczu i jako niegodne prawdziwego muzyka. Przez lata idea artystycznej rezydencji w Las Vegas ewoluowała i obecnie usłyszeć można tam największe gwiazdy światowej muzyki. Z tego punktu widzenia Elvis wyprzedził swoje czasy, a to, co można zobaczyć w filmie Luhrmanna, pokazuje, jak wielką gwiazdą był ten artysta w każdym aspekcie swojej scenicznej prezencji.
Reżyser wykorzystał materiały odnalezione w archiwach studia Warner Bros., znajdujące się w aż 68 skrzyniach. Były tam ścinki z dwóch dużych filmów koncertowych Elvisa czy taśmy audio z nieznanymi do tej pory wywiadami. Początkowo chciał wpleść skrawki tych materiałów do swojego fabularnego dzieła, ale zrezygnował jednak z tego pomysłu na rzecz stworzenia koncertowego dokumentu, który zadebiutował teraz w Toronto.
Ponieważ wiele materiałów filmowych nie posiadało dźwięku, konieczne było zsynchronizowanie ich ze ścieżką dźwiękową na taśmach audio, co zajęło twórcom dwa lata. W efekcie powstał film, którego narratorem jest sam Elvis Presley. Zobaczyć w nim można głównie występy artysty w Las Vegas czy choćby nagrania z przygotowań do pierwszego zagranego tam przez Presleya koncertu.
W latach 1969-1977 Presley zagrał w Las Vegas ponad 1100 koncertów. W „EPiC: Elvis Presley in Concert” zobaczyć można fragmenty tych z początku lat 70., zanim z powodu uzależnienia od narkotyków stał się cieniem samego siebie. W filmie Luhrmanna znalazły się też m.in. nieznane wcześniej nagrania z koncertu na Hawajach w 1957 r. Jak również wiele materiałów zza kulis, ukazujących „wygłupiającego się i żartującego” Elvisa w trakcie przygotowań do wyjścia na scenę.
Przy okazji premiery „EPiC: Elvis Presley in Concert”, Luhrmann zdradził też w rozmowie z portalem The Wrap, że w przygotowaniu jest musical będący sceniczną adaptacją jego „Elvisa”. (PAP Life)