Znany brytyjski muzyk ma dziwny nawyk - zaczepia obcych ludzi i mówi im, że są piękni

James Blunt, który przed laty stał się sławny dzięki piosence „You're Beautiful”, szykuje się do wydania nowej płyty. 19 listopada ukaże się składanka jego największych przebojów zatytułowana „The Stars Beneath My Feet”. Z okazji tej premiery muzyk udzielił wywiadu, w którym opowiedział o najbardziej wstydliwym momencie w swojej karierze, a także wyznał, jaki jest jego najbardziej irytujący zwyczaj.

Znany brytyjski muzyk ma dziwny nawyk - zaczepia obcych ludzi i mówi im, że są piękni
fot.PAP/EPA

Wspomniany wywiad ukazał się w dzienniku „The Guardian”. Blunt zapytany o swój najbardziej wstydliwy występ, powiedział, że podczas swojego trzeciego występu na festiwalu Glastonbury rzucił się ze sceny na wyciągnięte ręce fanów. Ci go ponieśli i wszystko było pięknie do momentu, gdy muzyk chciał wrócić na scenę. Okazało się, że jest za niski, by na nią wejść. „Była zbyt wysoko, bym mógł się na nią wdrapać. Zacząłem krzyczeć na faceta który tam stał, żeby mi pomógł, ale później zorientowałem się, że to kamerzysta BBC. Wyszło więc na to, że wrzeszczałem: Pomóż mi! do całego narodu” - powiedział artysta.

Idąc za ciosem, dziennikarz „The Guardian”, zapytał Jamesa Blunta o to, jaki ma dziwny bądź irytujący nawyk. Odpowiedź była zaskakująca. Muzyk uznał bowiem, że denerwujący jest jego zwyczaj zaczepiania nieznajomych w londyńskim metrze i mówienie im, że są piękni. Trudno oprzeć się wrażeniu, że życie byłoby o wiele przyjemniejsze, gdyby więcej ludzi miało takie "irytujące" nawyki.

Zanim urodzony w Hampshire James Blunt zrobił karierę jako piosenkarz i multiinstrumentalista, był zawodowym żołnierzem. Służył w siłach NATO podczas wojny w Kosowie w latach 1998-99. Karierę artystyczną rozpoczął w 2004 roku, wydając swój debiutancki album „Back to Bedlam”. Pochodząca z tego krążka piosenka „You're Beautiful” stała się jednym z największych hitów w Europie i USA. Niewiele jednak brakowało, a Blunt nie wydałby ani tej, ani kolejnych płyt. W rozmowie z „The Guardian” wyznał bowiem, że w młodości nie chciał być muzykiem, ale prawnikiem. Przeszło mu, gdy podczas praktyk zawodowych uczestniczył w procesie 50-letniego mężczyzny oskarżonego o współżycie z kotem. Wtedy Blunt uznał, że woli muzykę.

Znany z autoironii artysta całkiem serio odpowiedział już na pytanie, kiedy ostatnio płakał i dlaczego? „Na moim ostatnim albumie umieściłem piosenkę Monsters, która opowiada o chorobie mojego ojca – miał czwarty stopień przewlekłej choroby nerek. Garstka ludzi zaproponowała wówczas, że odda mu własną nerkę. Ich życzliwość naprawdę mnie poruszyła” - powiedział Blunt. Wspomniana piosenka ukazała się na wydanej w 2019 roku płycie „Once Upon A Mind”. (PAP Life)

Słuchaj RMF Classic i RMF Classic+ w aplikacji.

Pobierz i miej najpiękniejszą muzykę filmową i klasyczną zawsze przy sobie.

Aplikacja mobilna RMF Classic