„Fenicki układ” - to najnowszy film Wesa Andersona, który miał swoją premierę w niedzielę podczas festiwalu w Cannes. Czarna komedia z Beniocio del Toro, który portretuje ekscentrycznego milionera, trafi do polskich kin 6 czerwca. Przy okazji omawiania tej produkcji, reżyser wrócił też pamięcią do swojej wcześniejszej twórczości.
W rozmowie z brytyjskim „The Times” Anderson zdradził kulisy pracy, jak się okazało niełatwej, przy komediodramacie „Genialny klan” (2001). Choć był to dopiero jego trzeci film, do projektu udało mu się zaangażować aktorską śmietankę, w tym Gene’a Hackmana. Ten wcielił się w głowę rodu Tenenbaumów. Andersonowi wspomniana produkcja przyniosła nominację do Oscara, natomiast Hackman za swoją rolę został nagrodzony Złotym Globem. Jednak droga do powstania tego filmu była wyboista...
„Gene złościł się z powodu pieniędzy. Poza tym, on w ogóle nie chciał robić tego filmu. Namówiłem go na udział. Po prostu nie dawałem za wygraną. Wszyscy inni zgodzili się na stawkę, więc Gene też się ugiął” – wspomina filmowiec. „Skończył zdjęcia bez pożegnania. Był zrzędliwy, były między nami tarcia. Nie cieszył się z tego filmu. Prawdopodobnie byłem za młody i to go irytowało” – dodał reżyser.
Anderson i Hackman rozmawiali po raz ostatni podczas premiery "Genialnego klanu". „Sam film mu się podobał. Zdradził, że gdy kręciliśmy, nie rozumiał zamysłu. Mogłem pokazać mu 10 minut zrealizowanego materiału, może wtedy powiedziałby: Ok, teraz rozumiem” – przyznał Anderson. (PAP Life)