Josh Brolin promuje obecnie swój najnowszy film – obraz science fiction „Uciekinier”, w którym główną rolę zagrał Glen Powell. Akcja produkcji w reżyserii Edgara Wrighta osadzona jest w nieodległej przyszłości. Bohater decyduje się wziąć udział w niezwykle niebezpiecznym reality show, by zdobyć pieniądze na leczenie córki. Zwycięzców czeka sława i bogactwo, przegranych zaś – bolesna śmierć oglądana przez miliony widzów z całego świata. Uczestnicy programu są bowiem ścigani przez zawodowych zabójców, a każdy dzień, który uda im się przeżyć, podnosi wartość wygranej. Brolin wcielił się w pozbawionego skrupułów producenta telewizyjnego show. Premierę „Uciekiniera” zaplanowano na 14 listopada.
Rozmawiając z Entertainment Tonight 57-letni aktor wrócił tymczasem wspomnieniami do początków swojej kariery w branży filmowej. Gwiazdor wyjawił, że zanim otrzymał pierwszą rolę, na przesłuchaniach notorycznie spotykał się z odmową. Przełom nastąpił w połowie lat 80., gdy dostał angaż do komedii familijnej „Goonies”. „W tamtych czasach chodziłem na castingi trzy razy dziennie. Szedłem na przesłuchanie, potem pędziłem do pracy i następnie na kolejne przesłuchanie. Na korytarzu, przed pokojem przesłuchań, wciąż widywałem tych samych ludzi. Zanim dostałem rolę w »Goonies«, byłem na 350 castingach” – zdradził laureat nagrody Saturna. I dodał, że gdy stawiał pierwsze kroki w Hollywood, nie miał pojęcia, jak wygląda „świat wielkich filmów”.
Choć aktor jest synem legendy kina, dwukrotnego zdobywcy Złotego Globu Jamesa Brolina, dorastał z dala od blasku fleszy. Wychowywał się z matką Jane Cameron Agee w środkowej Kalifornii. „Nie dorastałem w Los Angeles w otoczeniu mojego ojca. Chyba tylko raz odwiedziłem go na planie zdjęciowym. Nie wiedziałem, jak to wszystko wygląda w praktyce. Gdy zacząłem pracę nad »Goonies«, zepsułem połowę pierwszego dnia zdjęciowego. Ciągle się śmiałem, chyba z nerwów. Za każdym razem, gdy krzyczeli: »Akcja!«, zaczynałem chichotać. W końcu Steven Spielberg [który pełnił funkcję producenta wykonawczego – przyp. red.] podszedł do mnie i powiedział: »Słuchaj, musimy kręcić – to kosztuje«” – przybliżył swoje trudne początki na planie zdjęciowym Brolin. (PAP Life)