Sean Connery zmarł we śnie 31 października w swoim domu na Bahamach. Jak przekazuje serwis "People", spowodowane było to migotaniem przedsionków, które doprowadziło do osłabienia przepływu krwi. Nie pomogło także zapalenie płuc, z którym aktor walczył od dłuższego czasu.
Wdowa po nim, Micheline Roquebrune, z którą spędził 45 lat życia, zabrała też głos w sprawie pogrzebu. W wywiadzie, jakiego udzieliła "Scottish Mail" potwierdziła, że prochy jej męża zostaną rozrzucone po rodzinnej Szkocji, a także Bahamach, gdzie małżeństwo spędziło ostatnie lata życia Connery'ego. Niestety, nie do określenia jest termin ze względu na ograniczenia m.in. z podróżowaniem, spowodowane koronawirusem. I dotyczy to także ceremonii pogrzebowej, która miałaby się odbyć w Szkocji. (PAP Life)