Steven Spielberg wciąż wysyła gwiazdkowe prezenty aktorowi, z którym pracował 40 lat temu

Jeśli raz zaskarbisz sobie sympatię Stevena Spielberga, to będziesz się nią cieszyć przez dekady. Taki wniosek płynie z doświadczeń Ke Huy Quana. Ten popularny aktor zadebiutował na dużym ekranie w 1984 roku, gdy miał zaledwie 13 lat. Wystąpił wtedy u boku Harrisona Forda w reżyserowanym przez Stevena Spielberga filmie „Indiana Jones i Świątynia Zagłady”. Choć od tamtej pory minęło prawie 40 lat, panowie wciąż utrzymują przyjacielskie, a słynny reżyser co rok wysyła Quanowi podarki na Boże Narodzenie.

Steven Spielberg wciąż wysyła gwiazdkowe prezenty aktorowi, z którym pracował 40 lat temu
Fot.PAP/EPA

Ke Huy Quan po niespełna dwóch dekadach przerwy wrócił do grania w filmach – i to w wielkim stylu. Pochodzący z Wietnamu aktor pojawił się ostatnio m.in. w serialu „Loki” oraz głośnej komedii science fiction „Wszystko wszędzie naraz” z Michelle Yeoh w roli głównej. Pierwsze kroki w branży Quan stawiał jeszcze w latach 80., kiedy to zadebiutował u samego Stevena Spielberga w kultowej produkcji „Indiana Jones i Świątynia Zagłady”. W wywiadzie udzielonym „The Guardian” aktor przyznał, że słynny filmowiec wciąż odgrywa ważną rolę w jego życiu. „Dał mi pierwszą pracę i po tylu latach o mnie nie zapomniał. Ilekroć byłem w potrzebie, mogłem na niego liczyć” – zdradził Quan. I dodał, że Spielberg do tej pory wysyła mu prezenty z okazji Bożego Narodzenia.

Quan jest przekonany, że nie tylko on wiele zawdzięcza legendarnemu reżyserowi. „Spielberg był pierwszą osobą, która odważyła się pokazać azjatycką twarz w hollywoodzkim blockbusterze. Mój bohater Short Round jest zabawny, rezolutny, wielokrotnie ratuje tyłek Jonesowi. To był ogromny krok naprzód, jeśli chodzi o reprezentację Azjatów na ekranie. Wtedy to była rzadkość. Potem latami wracaliśmy do punktu wyjścia” – zaznaczył aktor. Rok później dzięki Spielbergowi Quan dostał rolę w filmie przygodowym „Goonies”. Jego kariera niespodziewanie utknęła jednak w martwym punkcie. Choć miał na koncie występ u jednego z najwybitniejszych reżyserów naszych czasów, przez kilka kolejnych lat bezskutecznie próbował zdobyć angaż do innych produkcji. Sfrustrowany brakiem ciekawych ról dla azjatyckich aktorów postanowił porzucić marzenia o hollywoodzkiej karierze.

W nowym wywiadzie Quan zdradził również, że na powrót do Hollywood zdecydował się po obejrzeniu bijącej rekordy popularności komedii romantycznej „Bajecznie bogaci Azjaci” z 2018 roku. Zdał sobie bowiem sprawę, że czasy się zmieniły, a aktorzy azjatyckiego pochodzenia nie są już spychani na margines. Postanowił więc spróbować raz jeszcze. „Zacząłem pielęgnować to marzenie o powrocie do aktorstwa. Pewnego dnia zrozumiałem, że jeśli tego nie zrobię, już zawsze będę żałować” – zaznaczył Quan. Niedługo później dostał scenariusz komedii „Wszystko wszędzie naraz”. Produkcja zebrała wyjątkowo entuzjastyczne recenzje, zdobywając trzy statuetki Saturna. Na całym świecie film zarobił przeszło 100 mln dolarów. (PAP Life)