Simon Saint, jeden z kierowników firmy Woods Bagot (pracował m.in. przy projektowaniu apartamentów w warszawskim wieżowcu przy ul. Złotej 44), jest przekonany, że to rozwiązanie sprawdzi się także po opanowaniu pandemii i zakończeniu przymusowej izolacji , bo pracownicy korporacji, którzy teraz poradzili sobie z pracą zdalną, niechętnie wrócą do biur. A i szefowie tych biur uznają, że po co generować dodatkowe koszty, skoro pracownicy mogą efektywnie pracować we własnych domach.
Koncepcja Woods Bagot pasuje do wnętrz, które mają tzw. otwarty plan, czyli nie są podzielone na komórki. Chodzi o wnętrza typu loft (czyli otwarte studia) lub duże, jednopokojowe kawalerki. Najlepiej na planie kwadratu (co może być podpowiedzią dla deweloperów i inwestorów na rynku nieruchomości). Taką przestrzeń najłatwiej bowiem podzielić na dwie części: domowe biuro oraz salon z kuchnią i jadalnią. A po zakończeniu dnia pracy przesunąć mobilne ściany (trochę podobne do tych znanych z korporacyjnych biur) i zmienić charakter pomieszczenia na domowy i rodzinny.
Na razie zaprezentowano dwa modele rozwiązania: dla pary z dziećmi, w której jeden rodzic pracuje rano, a drugi w tym czasie opiekuje się potomkami, a po południu zamieniają się rolami oraz dla pary bezdzietnej. W każdym przypadku, po robocie, ściany można przesunąć tak, by stworzyć obszar wspólnego relaksu dla wszystkich domowników. (PAP Life)
Powstało mieszkanie przyszłości – zainspirowane koniecznością izolacji
piątek, 17 kwietnia 2020 (12:44)
Australijska pracownia architektoniczna Woods Bagot zaprojektowała mieszkanie na czas kwarantanny. Ma ruchome, modułowe wnętrza, dzięki któremu można je łatwo i szybko przekształcić w miejsce do pracy zdalnej. A wieczorem równie łatwo wrócić do „ustawień rodzinnych”.
