Choć należy do grona aktorów, którzy nie powinni obawiać się zawodowego "niebytu", on przyznaje, że nigdy nie poczuł się na tyle pewny, dlatego nie odpuszcza, wciąż jest głodny aktorstwa i nie boi się schodzić na dalszy plan.
"Najlepsza rola, najlepszy koncert, najlepsza scena, najlepszy moment - to wszystko czai się za rogiem" - przyznał w rozmowie z CBS News. Z kolei w wywiadzie dla "The Guardian" wspomniał, że pod koniec lat 80. wraz z niemal wszystkimi nastolatkami z tamtej dekady, jego czas, jako aktora wiodącego, minął. Postanowił więc szukać mniejszych ról w ciekawych produkcjach. "Kiedy zdecydowałem, że nie będę szukał ról, w których moje nazwisko znajduje się pod tytułem, otworzył się dla mnie całkiem nowy rozdział" - przyznał. Dodał, że czasem warto być skupionym na czymś innym niż własna legenda.
Kolejnym przełomem okazało się podjęcie decyzji o tym, żeby przyglądać się również rolom serialowym. "Wcześniej moi menedżerowie wiedzieli, żeby nigdy nie wspominać o serialu telewizyjnym" - przyznaje. "Uznałbym to za wotum nieufności wobec mojej kariery, że zostanę wysłany na +telewizyjny cmentarz+. Jednak w pewnym momencie spojrzałem na seriale i zdałem sobie sprawę, że scenarzyści poszli do telewizji, ponieważ zostali oszukani przez filmy. To był dla mnie trudny moment. To znaczy, moja ręka się trzęsła. Potem wysłali mi trzy skrypty i były to trzy najlepsze skrypty, które widziałem od lat" - wspomina.
"Zanim dowiedziałem się, czym jest aktorstwo, wiedziałem, że chcę być aktorem. Wchodziłem do pokoju i miałem intensywne pragnienie, by ludzie na mnie patrzyli. Chciałem być w centrum uwagi. Niektórzy aktorzy twierdzą, że to nie jest część ich DNA, a to bzdura" - wspomina.
Oczywiście jego wiecznym filmowym towarzyszem jest "Footloose" - tam otrzymał pierwszą główną rolę, którą prawie stracił. "Kobieta, która prowadziła studio nie lubiła mnie, nie chciała mnie. Powiedziała wprost: on się nie nadaje. To gorsze niż powiedzieć komuś, że jest złym aktorem" - wspomina. Walczył o rolę i ją zdobył. Ale sława, która nastąpiła, początkowo nie była dobra. "Byłem gwiazdą popu, nie czułem się z tym dobrze. Wszedłem w fazę sabotowania samego siebie, zastanawiałem się, gdzie jest moje miejsce w branży" - dodaje.
Prywatnie Bacon unika skandali, w 1988 wziął ślub z aktorką Kyrą Sedgwick, mają dwoje dzieci: syna Travisa i córkę Susie Ruth. Zajmuje się również pracą charytatywną, wraz ze swoją Six Degrees.Org wzywa wszystkich do nawiązania kontaktu z osobami, które albo potrzebują pomocy, albo tę pomoc mogą dać. Poprzez różnego rodzaju programy, zajęcia artystyczne, organizacja dociera do młodzieży znajdującej się w niekorzystnej sytuacji.
Drugą pasją, po aktorstwie, jest muzyka. Pisze piosenki od 12. roku życia i wraz ze swoim bratem Michaelem założył zespół Bacon Brothers. Na swoim koncie mają osiem albumów. (PAP Life)