Film "Jak zatrzymać ślub" - nagrodzony na WFF - od piątku w kinach

Nakręcony w jadącym pociągu szwedzki dramat "Jak zatrzymać ślub", który "urzekając jednoczesną lekkością i głębią potraktowania tematu" - wygrał jeden z konkursów na ubiegłorocznym 30. Warszawskim Festiwalu Filmowym - od piątku można oglądać w polskich kinach.

Film trwa 72 minuty, a zrealizowano go w rekordowo krótkim czasie 5 godzin i 17 minut - to dokładnie tyle, ile jedzie pociąg z Malmo do Sztokholmu.

Akcja toczy się zimą. Dwoje bohaterów, dziewczyna (Lina Sunden) i chłopak (Christian Ehrnsten), spotyka się w przedziale. Ona śpi przytulona do gitary, on ma błędny wzrok desperata. W pewnym momencie zaczynają niezobowiązująco rozmawiać, aby "zabić czas" w podróży - do chwili, gdy odkrywają, że jadą na ten sam ślub. Stają się wtedy wspólnikami w sprawie, która wydaje się im na wagę życia i śmierci.

Oboje mają dość powodów, by chcieć ten ślub odwołać. Łączy ich nie tylko wspólny cel - także bolesne wspomnienia i miłosne rozczarowania. Wraz z przesuwającym się za oknami krajobrazem – oraz kolejnymi porcjami wypitego alkoholu - cel podróży nagle jednak się zmienia.

"Jak powstrzymać ślub" (prod. 2014) to pełnometrażowy debiut fabularny szwedzkiego scenarzysty i reżysera Drazena Kuljanina. Kuljanin od 15 lat realizuje filmy krótkometrażowe, często zamieszczając je w internecie. Urodził się w Bośni w 1980 roku, gdzie jego dziadek pracował jako kinooperator w miejscowym kinie.

"To było szalone. Te pięć godzin minęło ekstremalnie szybko" - tak Kuljanin wspominał zdjęcia do "Jak zatrzymać ślub".

"Nie było trudno znaleźć filmową ekipę, która będzie mieć wolne pięć godzin. Napisałem scenariusz i zacząłem próby z aktorami. 30 stycznia z nadzieją weszliśmy do pociągu. Mówiliśmy, że to musi być jedyny film, po którym impreza kończąca zdjęcia będzie dłuższa od zdjęć. Mieliśmy na planie zasadę: tylko dwa duble, żadnych dyskusji. Byliśmy dobrze przygotowani, jednak zostawiliśmy sobie pole do improwizacji. To było w środku zimy, było bardzo zimno" - opowiadał reżyser.

"Wiele rzeczy mogło pójść źle podczas kręcenia tych zdjęć, ale ostatecznie nic takiego się nie wydarzyło. To był rodzaj filmowej magii. Nawet tunele pojawiały się w odpowiednim momencie. Miałem zamiar w razie potrzeby awaryjnie zatrzymać pociąg, ale okazało się to niepotrzebne" - wspominał Kuljanin.

Na ubiegłorocznym 30. Warszawskim Festiwalu Filmowym za dramat "Jak zatrzymać ślub" przyznano główną nagrodę (ex aequo z bułgarską "Lekcją" w reż. Kristiny Grozevy i Petara Valchanova) w Konkursie 1-2 dla pierwszych i drugich filmów w dorobku reżyserów.

"Za prostą elegancję skrywającą wielowarstwową strukturę, która urzeka jednoczesną lekkością i głębią potraktowania tematu" - napisało w uzasadnieniu nagrody dla filmu Kuljanina międzynarodowe jury, w którym zasiadł m.in. Jan Komasa.

PAP