Nagrania zostały dokonane w trakcie dwóch sesji - w 1981 i 1984 r. w Columbia Studios oraz 1111 Sound Studios. Cashowi akompaniuje jego małżonka, June Carter a także gitarzyści Marty Stuart, Jerry Kennedy i Pete Drake, pianista Hargus "Pig" Robbins oraz basista Henry Strzelecki. Produkcją nagrania zajął się ówczesny dyrektor artystyczny wytwórni CBS Nashville, Bill Sherrill.
Na płycie znalazły się standardy muzyki country - m.in. "She Used to Love Me A Lot" Davida Allana Coe'a, "I'm Movin'" z repertuaru Hanka Snowa i "After All" Eda Bruce'a. Krytyk muzyczny Stephen Thomas Erlewine ocenił album jako "jedną z najlepszych prac Casha z lat 80.".
Zagubione nagrania odkrył syn muzyka, John Carter Cash, podczas katalogowania spuścizny po swoim, zmarłym w 2003 roku ojcu. "Kiedy moi rodzice odeszli, stało się konieczne, by przejrzeć ten materiał" - tłumaczył w wywiadach. "Okazało się, że nagrania wyprodukowane przez Billa Sherrilla w latach osiemdziesiątych były piękne" - ocenił.
W 1981 r. Cash, z pomocą Sherrilla, nagrał album "The Baron", którego wydanie obliczone było na odwrócenie złej passy muzyka i kiepskich wyników sprzedaży jego płyt. Album jednak nie spełnił swojej roli a Cash niemal stracił kontrakt ze swoją wytwórnią. Lata 80. nie były łaskawe dla "człowieka w czerni", jak go nazywano, ze względu na manierę ubierania się na czarno; jak twierdził, zwyczaj ten był wyrazem sprzeciwu wobec społecznych nierówności i dyskryminacji.
Lata 80. nie były łaskawe dla amerykańskiej "żywej legendy" - jego płyty się nie sprzedawały, muzyka country i wczesny rock and roll zostały wyparte przez glam-rock i disco. Cash poświęcił się aktorstwu - występował w filmach i serialach telewizyjnych, na ogół surowo ocenianych. Miał problemy ze zdrowiem i ponownie uzależnił się od narkotyków i środków przeciwbólowych.
Rozczarował się także swoją wytwórnią, która po wielu latach współpracy, po prostu przestała się nim interesować. Jak podkreślał w swojej autobiografii, czuł się "niewidzialny". Jego największym przebojem w tym okresie była auto-prześmiewcza piosenka "Chicken in Black". Właśnie wówczas powstał materiał do "Out Among the Stars".
Dwadzieścia lat wcześniej, Cash był jednym z najpopularniejszych amerykańskich muzyków. Popularność przynosiła także aura "wyjętego spod prawa". Koncertował w niekonwencjonalnych miejscach, m.in. w więzieniach Folsom i San Quentin - rejestracje występów ukazały się na płytach i dziś uznawane są za jedne z najlepszych koncertowych nagrań w historii muzyki rozrywkowej. Przez większość kariery Cash zmagał się z uzależnieniami od alkoholu i narkotyków, co jeszcze podkreślało romantyczny wizerunek buntownika.
Do jego najsłynniejszych utworów należą m.in. "Ring of Fire", "Folsom Prison Blues", "I Walk the Line" czy "A Boy Named Sue". Na przełomie lat 60. i 70., muzyk prowadził także własny program telewizyjny "The Johnny Cash Show".
Pod koniec życia, schorowany Cash nagrał serię akustycznych nagrań "American Recordings", na których wykonywał swoje wersje ulubionych piosenek. W repertuarze znalazły się m.in. "One" grupy U2, "Rusty Cage" Soundgardenu, "Personal Jesus" Depeche Mode czy "Hurt" oryginalnie wykonywany przez Nine Inch Nails, który Cash traktował jako epitafium. "Wszyscy, których znam odchodzą" - śpiewał. Zmarł w 2003 r., krótko po tym jak zmarła jego żona i partnerka sceniczna, June Carter.
Jego twórczość wywarła wpływ na takich artystów jak m.in. Bob Dylan - po poznaniu Casha osobiście, na początku lat 60., Dylan miał skakać po łóżku piszcząc "Poznałem Johnny'ego Casha!" - Neil Young i Joni Mitchell.
Jak zapewnia John Carter Cash, "sejf" z taśmami jego ojca jest już pusty. Dodał, że w środku znalazł materiał na "cztery do pięciu nowych albumów".
Płyta "Out Among the Stars" Johnny'ego Casha ukazała się nakładem wytwórni Sony Music Entertainment.
