Filippo Bernardini od dziecka kochał czytanie. Nie był szczególnie lubiany, często to właśnie bohaterowie książek byli jego jedynym towarzystwem. Miłość do literatury wpłynęła też na wybór zawodu. Po przeprowadzce z rodzinnych Włoch do Stanów Zjednoczonych Bernardini został prawnikiem specjalizującym się w dziedzinie praw autorskich i zatrudnił się wydawnictwa Simon & Schuster. Był w świecie, który kochał, ale to go nie satysfakcjonowało. Jako konsultant do spraw praw autorskich nie miał bowiem dostępu do treści przygotowywanych do druku książek. A chciał je poznać. “Chciałem być jednym z tych wybranych, którzy będą je chronić przed wzrokiem świata zanim trafią do księgarń. Widziałem, że teksty udostępniane są redaktorom i agentom literackim, a nawet osobom spoza branży. Zastanawiałem się więc, dlaczego również i ja nie mógłbym ich przeczytać przed wydaniem?” – wyznał pytany o motywację swoich działań.
Efektem tego zastanawiania się był plan podstępnego zdobycia książki przygotowywanej do wydania przez jego firmę. Aby zdobyć ten maszynopis, Bernardini podszył się pod znajomego z branży wydawniczej. Stworzył fałszywy adres i wysłał do pracownika wydawnictwa prośbę o przesłanie tekstu książki przed publikacją. W mailu dbał o to, by naśladować styl i język, jakim posługiwali się wydawcy, recenzenci i agenci literaccy.
Próba się powiodła, więc Filippo Bernardini postanowił zdobyć kolejne maszynopisy. Ośmielony powodzeniem, zaczął też pisać podobne prośby do redaktorów i wydawców z innych firm. W końcu chęć bycia jednym z pierwszych czytelników, którzy dostaną wyczekiwaną powieść znanego autora, stało się jego obsesją. Zanim wpadł, zdobył w ten sposób ponad 1000 maszynopisów książek. Zgubił go przypadek. W pewnym momencie jeden z wydawców napisał do prawdziwego Jamesa Hannahama, czyli człowieka, pod którego podszywał się Bernardini. Zdziwiony mężczyzna powiedział, że nie prosił o maszynopisy, o które go pytano. Gdy ta informacja rozeszła się wśród wydawców, inni też odkryli, że wysyłali swoje książki fałszywemu Hannahamowi. Stało się jasne, że grasuje oszust.
Bernardini został aresztowany w styczniu 2022 roku na lotnisku Johna F. Kennedy’ego w Nowym Jorku. Trafił do aresztu. Po ponad roku w sądzie federalnym na Manhattanie przedstawiono mu akt oskarżenia. Przyznał się do wszystkich zarzucanych mu czynów i za nie przeprosił, wydał też oświadczenie. “Pisząc to teraz, czuję, jak trzęsą mi się palce na myśl o tym, jak skandaliczne, głupie i złe było moje działanie. Miałem palące pragnienie, by poczuć się jak jeden z profesjonalnych wydawców i czytać te nowe książki (...) Moje nazwisko zawsze będzie kojarzone z tą zbrodnią. To moja szkarłatna litera i będę ją nosił do końca życia” - napisał.
Reprezentująca Bernardiniego prawniczka po ogłoszeniu zarzutów przypomniała przed sądem, że jej klient nie czerpał żadnych korzyści materialnych z kradzieży. "Nie sprzedawał ich. Nikomu nie udostępniał. W żaden sposób nie dążył do wzbogacenia się za ich pomocą" - mówiła Jennifer Brown. Dodała też, że za swoje postępowanie Bernardini zapłacił ogromną cenę - zrujnowanie reputacji w branży wydawniczej. Argumentowała też, że Bernardini dorastał jako samotny, zastraszany, homoseksualny chłopiec w konserwatywnym regionie Włoch i jedynym pocieszeniem i azylem była dla niego lektura książek.
Wyrok w sprawie Bernardiniego ma zostać ogłoszony 5 kwietnia. Grozi mu nawet 20 lat więzienia. (PAP Life)