ON AIR
od 18:00 Filmowa Historia Świata zaprasza: Dariusz Stańczuk

60 lat temu zmarła Maria Dąbrowska, autorka „Nocy i dni”, 5-krotnie nominowana do Nobla

19 maja 1965 r. zmarła Maria Dąbrowska, autorka „Nocy i dni”, pięciokrotnie nominowana do literackiego Nobla. Jej szanse przekreślił recenzent Akademii, który napisał że „nie rozumie, dlaczego jej dzieło, liczące 2250 stron, nosi tytuł Noce i dnie, skoro nocą nic się nie dzieje”.

60 lat temu zmarła Maria Dąbrowska, autorka „Nocy i dni”, 5-krotnie nominowana do Nobla
fot.PAP/CAF

Inaczej zapamiętał to Stefan Kisielewski. „W 1956 była kandydatką do Nagrody Nobla. Ale tak się złożyło, że po śmierci Stalina w 1953 roku Putrament wymuszał od ludzi jakieś wypowiedzi na temat tej śmierci” - napisał w „Abecadle” (1990).  „Napisała takie coś, że potworna wiadomość,  co będzie z nami, co będzie z Polską i tak dalej” - przypomniał. „I podobno, gdy była kandydatką do Nobla, ktoś to podał do Sztokholmu przetłumaczone, no i skosił. Tak Polacy robią” - dodał cierpko Kisiel.

13 marca 1953 r. Maria Dąbrowska wpisała do prywatnej kroniki przejawy „ludowej” twórczości po śmierci Stalina: „Przykład samorodnej twórczości wychodkowej, która jest jedynym obecnie wyrazem opinji publicznej”. „Sraj na trumnę Lenina,/ sraj na trumnę Stalina,/ sraj na cały ten rząd pieski,/ ale nie sraj na te deski”. 30 marca 1953 r. Przyznała jednak, że uległa presji i napisała nekrolog dla Stalina. „Ciekaw jestem, co by Dąbrowska powiedziała, gdyby jej to pokazać po wyzwoleniu. Że musiała, że dla chleba? Dlaczegoż więc Parandowski niczego takiego nie napisał? I pomyśleć, że przez całe lata stylizowała się ona na sumienie narodu, że udawała Żeromskiego” - ocenił Jan Lechoń w „Dzienniku”.

„Ze szkoły zapamiętaliśmy pisarkę jako nobliwą starszą panią, niezbyt piękną, trochę aseksualną, a okazało się, że to wulkan kobiecości. Musiała kochać, żeby pisać” – powiedziała Iwonie Koniecznej z PAP (2020) biografistka Mariola Pryzwan, która podczas pracy nad książką „Wypisałam całą siebie” (2006) „poznała i polubiła Marię Dąbrowską”. „Okazała się kobietą wrażliwą, targaną emocjami, bezkompromisową, nawet szaloną. A jednocześnie była męskim typem, co podobało się i mężczyznom, i kobietom. Męski typ urody, a jeszcze bardziej umysłu. Miłości też były męskie i damskie” - oceniła Mariola Pryzwan.

Miłosz uważał Dąbrowską za postać groteskową: „Nigdy nie przyszło mi do głowy, że można na nią spojrzeć jak na kobietę. Ten trochę zezowaty karzełek, z grzywka przyciętą na pacholę, był dla mnie ostatnią istotą, do której mógłbym zwracać erotyczne zapały" – napisał w swoim „Abecadle” (2001). „Nic nie wiedziałem o jej stronie lubieżnej” - dodał.

Inne literatki traktowały Dąbrowską protekcjonalnie. „W jakiejś chwili pani Zofia popatrzyła na mnie i powiedziała żartobliwie: A to oto stworzenie zawsze milczy o swoich sprawach osobistych. Nigdy nic z niej na ten temat nie można wycisnąć” - wspominała Dąbrowska wspólne lody z Zofią Nałkowską w czerwcu 1929 r. w „Urywku wspomnień”. „Odczułam te słowa jako niby wyższą klasę dowcipu i finezji, wydałam się samej sobie jakaś pospolita i naiwna" – dodała.

W życiorysie urodzonej 6 października 1889 r. córki Józefa Szumskiego i Ludomiry z domu Gałeckiej można przeczytać, że pochodziła ze zubożałej rodziny szlacheckiej. „Zubożenie czy podupadłość brały się zazwyczaj stąd, że po kolejnych powstaniach carskie, najczęściej, władze w ramach represji - zabierały rodzinom majątki” - wyjaśniła Anna Mieszczanek („Przedwojenni. Zawsze był jakiś dwór. Historia ziemian”, 2020). „Ojciec Marii Dąbrowskiej stracił swoje włości po Powstaniu Styczniowym i dlatego jego córka urodziła się w Russowie pod Kaliszem (1889), w którym Józef Szumski był tylko administratorem na czterystu zaniedbanych hektarach” - dodała.

Maria miała czwórkę młodszego rodzeństwa. „Świat naszego dzieciństwa był zamknięty w obrębie kopców granicznych majątku administrowanego przez ojca” - napisała w „Kurierze Warszawskim” (1917). „Rodzice kochali nas po prostu i nigdy nie mogło nam nic zabraknąć” - podkreśliła.

U schyłku życia zanotowała w „Dziennikach”: „Cała moja dotychczasowa twórczość obejmuje mały skrawek ziemi kaliskiej, na którym się urodziłam i wychowałam. Wszystkie tematy moich głównych książek wydźwignęły się ze mnie w wiele lat po opuszczeniu na zawsze moich stron rodzinnych”.

W 1901 r. rozpoczęła naukę na pensji Heleny Semadeniowej - podała kaliska regionalistka Aneta Kolańczyk. Ten okres Maria Dąbrowska uważała za „najwznioślejszą sielankę”. „Uczyłam się (…) w polskiej szkole. Nie znałam patriotyzmu pojętego jako nienawiść i bunt. Uczucia te obowiązywały mnie jedynie na lekcjach historii Polski. Poza tym w szkole naszej Polska zdawała się być już dawno niepodległa. Wszystko tchnęło tam życzliwością do świata, do ludzi, do życia” - powiedziała w ankiecie „Jak się uczyli współcześni wybitni, pisarze polscy?” („Wiadomości Literackie”, 1926). „Rzadkie wizyty rosyjskiego inspektora były w tej naszej szkole traktowane humorystycznie, za nauczycielki rosyjskiego miałyśmy zawsze łagodne, dobre osoby, raczej zażenowane swoją przynależnością do rasy panującej – nauczycielka Niemka była niezrównaną postacią, której pamięć przechowam w sercu do końca życia. W tych warunkach nie było żadnej przeszkody do swobodnego zachwycania się tym, co u Niemców i Moskali wydawało się godne zachwytu” - wyjaśniła. „Do klasy czwartej entuzjazmowała mnie literatura niemiecka, dzięki bardzo inteligentnej nauczycielce Niemce, która pięknie czytała” - dodała.

„Jako dziecko pragnęłam być poetką. Pamiętam, że pytałam matki, co trzeba zrobić, żeby poetką zostać. Było to w nocy, i matka odpowiedziała mi na pół przez sen: Trzeba być bardzo dobrym człowiekiem. Wtedy przeżyłam moje pierwsze rozczarowanie literackie, gdyż doszłam do przekonania, że nigdy nie będę dobrym człowiekiem” - powiedziała Dąbrowska Stefanii Podhorskiej-Okołów w 1925 roku. „Mimo to próbowałam pisać wiersze i jako jedenastoletnie dziecko miałam ich pełen zeszyt” Jako 15-latka wydrukowała pierwsze „nowelki” w „Gazecie Kaliskiej”.

„W rok potem podarłam wszystkie moje drukowane utwory i postanowiłam, po skończeniu szkoły, iść na przyrodę, następnie na nauki społeczne, na koniec na filozofję. Z tego wszystkiego miały się urodzić niesłychanie światoburcze czyny – wielkie społeczne prace i.t.d” - wyjaśniła Podhorskiej-Okołów, że wskutek młodzieńczych postanowień uzyskała w Brukseli stopień „kandydata nauk”. Anna Mieszczanek dopowiedziała, że w Brukseli Maria „poznała Mariana Dąbrowskiego, który był - w dowolnej kolejności - masonem, zbiegiem politycznym z Królestwa, członkiem Frakcji Rewolucyjnej PPS i studentem historii”. „Stanowili parę niezwykłą: aktywną i niekonwencjonalną, twórczą i niesytą wrażeń, wzajemnie inspirującą się do działania” - napisała Grażyna Borkowska („Maria Dąbrowska i Stanisław Stempowski”, 1999). W 1925 r. Dąbrowska owdowiała, wkrótce jej partnerem życiowym został Stanisław Stempowski, dawny ziemianin, bibliotekarz, z którym żyła w konkubinacie aż do jego śmierci (1952).

Pisała nowele, powieści, szkice i eseje, dramaty, a także utwory dla dzieci. Tłumaczyła z rosyjskiego, angielskiego i duńskiego. „Dąbrowska Nocami i dniami, które osiągnęły niezwykły sukces czytelniczy, weszła do kanonu literatury polskiej i już za życia stała się klasykiem. Niezależnie od walorów artystycznych dzieła, pisarka trafiła w oczekiwania społeczeństwa, które po długiej niewoli poszukiwało swoich korzeni i tożsamości i zapewne dlatego tak żywo zareagowało na autentyzm, jaki przebija z tej powieści, opartej zresztą na dziejach jej rodziny” – powiedziała Iwonie Koniecznej z PAP prof. Ewa Głębicka z Instytutu Badań Literackich (2020). „Dąbrowska była mistrzynią plastycznego opisu i operowała polszczyzną w niedościgły sposób” - dodała.

Pomysł „Nocy i dni” wziął się z codzienności. „Pamiętam dobrze ten dzień. Kupowałam coś w sklepiku spożywczym, do którego przynieśli akurat kosz drożdży. Pełno paczek z napisem: Niechcice. Jest podobno taka fabryka drożdży” - powiedziała Dąbrowska w 1933 r. „Wiadomościom Literackim”. „Na tych drożdżach wyrósł w ciągu jednego dnia pomysł powieści. Oczywiście, magiczne słówko Niechcice wywołało go tylko z podświadomości” - dodała. Sukces dzieła ukazuje wspomnienie Hanny Mortkowicz-Olczakowej, córki Jakóba i Janiny, wydawców Dąbrowskiej. Po kapitulacji Warszawy we wrześniu 1939 r. „Ktoś zupełnie nieznany zapukał do drzwi późnym wieczorem i prosił (…) o następny tom Nocy i dni Dąbrowskiej - nie uspokoi się, póki nie pozna dalszych losów Bogumiła i Barbary” („Pod znakiem kłoska”, 1962).

„Wychodząc z domu po upadku Powstania Warszawskiego, zostawiła na drzwiach kartkę, że prosi tych, którzy tu przyjdą, aby ocalili mieszkanie, bo w nim mieszkała pisarka Maria Dąbrowska” - przypomniała Pryzwan.

Ciąg dalszy opisał Stanisław Lorentz we wspomnieniu o tzw. akcji pruszkowskiej czyli akcji ratowania książek i przedmiotów muzealnych z instytucji i mieszkań prywatnych w okresie systematycznej rujnacji Warszawy jesienią 1944 r.: „W listopadzie zwróciły się do mnie Maria Dąbrowska i Anna Kowalska, zamieszkałe wówczas w Żółwinku obok Podkowy Leśnej. Zapytywały, czy nie mógłbym wywieźć rękopisów dzieł Ludwika Krzywickiego, pamiętników Stanisława Stempowskiego oraz ich własnych prac, schowanych w piwnicy domu przy ul. Polnej 40. Wielkie paki wszystkich rękopisów przekazałem im w najbliższych dniach w kawiarni u p. Sucheckiej”(„Walka o dobra kultury”, 1970).

Anna Machcewicz, biografka Kazimierza Moczarskiego, przypomniała, że Dąbrowska znalazła się w gronie 19 intelektualistów, którym zawdzięczał on zwolnienie po 11 latach bezprawnego uwięzienia oraz tortur. W kwietniu 1956 r. podpisała list domagający się sprawiedliwych procesów dla więźniów politycznych, skierowany do przewodniczącego Rady Państwa Aleksandra Zawadzkiego i prezesa Rady Ministrów Józefa Cyrankiewicza. Tekst przygotowała mecenas Aniela Steinsbergowa. Zaczynał się od słów: „Naród żąda Polski sprawiedliwej, żąda poszanowania prawa, moralności i czystości w wykonywaniu władzy państwowej i nie może się pogodzić z bezprawiem zalegalizowanym prawomocnymi wyrokami sądowymi”. W marcu 1964 r. Dąbrowska podpisała List 34.

Maria Dąbrowska była pięciokrotnie nominowana do Nagrody Nobla za powieść „Noce i dnie”. Po raz pierwszy w 1939 r. przez slawistę z Uppsali Stena B. Liljegrena. Fizyk, prof. Arkadiusz Jadczyk, na portalu salon24.pl („Co potrzeba do Nobla?”, 2019) przytoczył kpiny noblowskiego recenzenta Alfreda Kalgrena, które zwichnęły szanse Dąbrowskiej. „Kalgren (…) nie rozumie, dlaczego jej dzieło, liczące 2250 stron, nosi tytuł Noce i dnie, skoro nocą nic się nie dzieje” - napisał. „Kalgren chciałby, żeby Noce i dnie okazały się swoistym dopełnieniem Chłopów, żeby były polską epopeją ziemiańską. Zarzuca Dąbrowskiej, że nie wykorzystała tej szansy” - dodał. „Ale najbardziej dostało się jej za Bogumiła” - przypomniał Jadczyk. „Odnosi się wrażenie, że jego życie wewnętrzne jest ułomne, że jest on raczej zwierzęciem roboczym, kozłem ofiarnym, bez jakiejkolwiek duchowej głębi. Brak mu nawet zwykłych ludzkich odruchów. Nie tak powinien wyglądać główny bohater wielotomowego dzieła” - zacytował recenzenta Akademii prof. Jadczyk.

W kontekście ostatniej nominacji (1965) warto przypomnieć list Jerzego Giedroycia do Konstantego A. Jeleńskiego z 14 czerwca 1964 r. „Ponieważ echa memoriału 34 są jeszcze żywe, czy nie sądzi Pan, że może byłyby szanse zalansowania Marii Dąbrowskiej na Nagrodę Nobla. Może miałaby szanse na zasadzie pasternakowskiej (ma się takich Pasternaków, na jakich się zasługuje)” - napisał Giedroyc.

Dąbrowska przeżywała noblowskie niepowodzenia. „Melancholijne rozmyślania o sobie. Zaliczona do pisarzy XlX-wiecznych (Sandauer) – co za pomyłka! Zepchnięta do lektur szkolnych - co za nieporozumienie! Czy ktoś mnie kiedyś odkryje?” - zapisała 4 maja 1958 r. „Z moimi głupimi nadziejami na wyjście w świat klops kompletny - dodała. „A więc moja twórczość okazała się światu niepotrzebna. To też nie jest łatwa do zniesienia porażka przed końcem życia” - zapisała 8 grudnia 1958 r. „Klapa generalna” - dodała. „Czym teraz żyć?” - podsumowała.

Annę Kowalską Dąbrowska poznała w okresie okupacji, we Lwowie. „Po południu przyszła Anna. Przeraziła mnie siłą swoich uczuć. Powiedziała mi: Wypełnię moją osobą resztę twojego biednego żywota. Jej szalone rojenia na przyszłość: Ja zupełnie nie mogę żyć bez ciebie. Myślę o tobie bez przerwy - bez przerwy” - zapisała Dąbrowska w początkach związku, 5 sierpnia 1943 roku.

Dzieje ich związku odsłania dziennik Anny Kowalskiej: „Szkoda, żeśmy się spotkały, że nie trafiła na kogoś, kto by zgodził się nie być – oddał się jej i żył jej życiem, nie własnym” - oceniła 15 lipca 1952 r., tę skomplikowaną miłość. („Dzienniki 1927-1969”, 2008). Anna nazywała to uczucie „trucizną” i „złą miłością”. Wielokrotnie odnajdywała w zapiskach Dąbrowskiej swoje stwierdzenia, sądy i opinie. „Ona kiedyś urośnie. Ona będzie wielka – ja będę tą, która była jej przyjaciółką. Ale nikt się nie domyśli, ile jest ze mnie we wszystkim, co teraz pisze. Tak dawniej we dworach, gdy latem przysłano róże cięte, wbijano łodygę w ogórek, aby róża się dobrze trzymała. Ja jestem tym ogórkiem” - oceniła Kowalska 25 września 1955 roku. 10 lat później zapisała: „Umarła Maryjka, przeżyłam ciężką jej agonię, ubierałam ją (…) po śmierci”.

„Po śmierci Dąbrowskiej wielkim zaskoczeniem okazały się jej dzienniki. Wiedziano, że je prowadzi, ale nikt się nie spodziewał tak ogromnego rozmiaru tego diarystycznego pisarstwa (pełne ich wydanie liczy 13 tomów). Odkrycie było wręcz oszałamiające” – powiedziała Iwonie Koniecznej prof. Ewa Głębicka. „Zestawienie Dzienników z korespondencją pisarki pozwoli na pokazanie społeczeństwa funkcjonującego w trudnych, wymagających hartu ducha czasach. Bo trzeba zauważyć, że Dąbrowska zawsze żyła w takich czasach: najpierw zabory, potem pierwsza wojna i walka o Niepodległość, krótki okres wolnej Polski i wkrótce druga wojna światowa, a na koniec stalinizm” – oceniła prof. Głębicka.

Zdaniem Marioli Pryzwan, Dąbrowska wyprzedziła swoją epokę. „To nie jest postać schematyczna, podręcznikowa. To nie jest starsza, nieciekawa kobieta, która mówi w kółko o tradycjach rodzinnych i wszystko się na tym kończy” - wyjaśniła biografistka pisarki.

Paweł Tomczyk, Iwona L. Konieczna

Słuchaj RMF Classic i RMF Classic+ w aplikacji.

Pobierz i miej najpiękniejszą muzykę filmową i klasyczną zawsze przy sobie.

Aplikacja mobilna RMF Classic