„Żałujemy, że nie zobaczymy tych filmów, ale taka decyzja była potrzebna, aby zaznaczyć czasy, w jakich żyjemy. Działania Rosji są nieakceptowalne” – powiedziała w rozmowie z portalem „Deadline” dyrektorka szwedzkiego festiwalu, Beatrice Karlsson. Decyzja o wykluczeniu filmów sfinansowanych przez Rosję nie ulegnie zmianie, dopóki nie zakończą się działania wojenne na terenie Ukrainy. Nie wiadomo, czy jest szansa na to, aby decyzja została zmieniona po zakończeniu wojny.
Nie jest to jedyny gest organizatorów związany z trwającą wojną. Ogłosili oni także, że głównym tematem Festiwalu Filmowego w Sztokholmie będzie Ukraina, co znaczy, że program tej imprezy zostanie wypełniony wydarzeniami związanymi z ukraińskim kinem. Widzowie zobaczą ukraińskie filmy i w miarę możliwości spotkają się na żywo z ich twórcami. „Skupienie się w tym roku na Ukrainie to bezpośrednia konsekwencja nieakceptowalnej rosyjskiej inwazji i okropnej wojny, która rozgrywa się na naszych oczach. Chcemy zwrócić uwagę na niepewną przyszłość ukraińskiej kinematografii i konieczność wsparcia Ukraińców oraz udzielenia im pomocy” – czytamy w oficjalnym oświadczeniu organizatorów festiwalu w Sztokholmie.
Ubiegłoroczną edycję festiwalu wygrał wyreżyserowany przez ukraińskiego twórcę Ołeha Sencowa film „Nosorożec”. Reżyser zostanie zaproszony na tegoroczny festiwal. W ubiegłym roku nie mógł uczestniczyć w tym wydarzeniu z powodu pandemii COVID-19. (PAP Life)