Ten jeden z najczęściej tłumaczonych na świecie polskich pisarzy nigdy nie chodził do szkoły, maturę zdał eksternistycznie po latach nauki w domu i własnej drogi rozwojowej.
A wszystko dlatego, że jego ojciec Stanisław Witkiewicz uważał, iż szkoła niszczy indywidualność i zabija ducha artystycznego. Wzorował się w tym poglądzie na ideach niemieckiego filozofa Fryderyka Nietzschego. "Obawiam się szkół jak zarazy i największą radość sprawia mi napotykanie wyraźnie sprecyzowanych indywidualności" - pisał Fryderyk Nietzsche w liście do swojej przyjaciółki po piórze George Sand. W ślad za tym poglądami Witkiewicz-ojciec opracował indywidualny program nauki dla swojego syna.
I tak zatrudniał jako domowych korepetytorów swych przyjaciół artystów. Młody Staś pobierał zatem nauki literatury, siedząc na kolanach u Stefana Żeromskiego. Przedmiotów ścisłych zaś uczyli go profesorowie uniwersyteccy. Wszyscy pedagodzy: artyści i uczeni podążali za zainteresowaniami chłonnego ucznia i tyle czasu poświęcał on na zajmowanie się danym przedmiotem, na ile go ten interesował. "Trudno wyobrazić sobie, że mogą być tacy, którzy nie dadzą dziecku być tym, czym chce" - pisał Witkiewicz-ojciec.
On sam swoje studia w akademiach sztuk petersburskiej i monachijskiej wspominał jako jałowe kopiowanie gipsowych figur. Ale w edukacji syna, choć spontanicznej i swobodnej, był też cel wyrażony wprost przez Witkiewicza-ojca. Ten malarz i architekt chciał wychować artystę, geniusza, a zarazem wielkiego patriotę. "W ogóle małpo jedna, pamiętaj, żebyś nie skompromitował Ojca i jego pedagogii i nie zawiódł ojczyzny, która na ciebie liczy" - pisał ojciec w liście do syna.
I chyba mu się to udało, zważywszy na osiągnięcia Witkacego. Artysta po latach domowej nauki zdał maturę eksternistycznie we Lwowie i zaczął studia w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych wbrew woli ojca, który nie zmienił swojego zdania na temat instytucjonalnej edukacji.
Witkacy, tak jak kiedyś Witkiewicz, musiał zbuntować się przeciwko postawie rodzica. I w tym się z nim zgadzał: tylko przez bunt rodzi się prawdziwa sztuka. (PAP Life)