ON AIR
od 07:00 Śniadanie Mistrzów zaprasza: Łukasz Wojtusik

Trwa śledztwo w sprawie rosyjskiej dziennikarki, która protestowała przeciwko wojnie w Ukrainie

Rosyjska dziennikarka pokazała na antenie antywojenny plakat. Adwokaci nie mogli skontaktować się z kobietą. Teraz wiadomo, że sąd w Moskwie orzekł grzywnę wobec Mariny Owsiannikowej. Jednak wciąż trwa śledztwo w jej sprawie, dziennikarce grozi kara długoletniego więzienia.

Trwa śledztwo w sprawie rosyjskiej dziennikarki, która protestowała przeciwko wojnie w Ukrainie
Kadr z wideo/YouTube

Sąd rejonowy w Moskwie orzekł wobec dziennikarki Mariny Owsiannikowej grzywnę w wysokości 30 tys. rubli (280 dolarów). Kobieta została uznana winną popełnienia wykroczenia administracyjnego — pokazania na wizji plakatu wzywającego do protestowania przeciwko wojnie w Ukrainie i zorganizowania "nieskoordynowanej akcji publicznej".

Kara została wymierzona nie za poniedziałkową manifestacją Owsiannikowej w telewizji, ale za nagranie, w którym wzywała do protestu przeciwko wojnie — wideo zamieszczone na Twitterze, w którym mówi, że jest jej wstyd, iż pracowała dla Kanału 1. i brała udział w szerzeniu rządowej propagandy i oszukiwaniu Rosjan.

Protest Owsiannikowej zaczął się od tego, gdy w trakcie nadawanego na żywo programu informacyjnego Wremia w państwowej telewizji Kanał 1 w poniedziałek wieczorem pojawiła się w kadrze, trzymając przed sobą dużą płachtę papieru, z napisami: "No war. Przerwijcie wojnę. Nie wierzcie propagandzie. Tu was okłamują. Russians against war".

Sceny z tego nagrania obiegły cały świat, wielu internautów chwaliło jej akt "nadzwyczajnej odwagi", w kontekście represji w Rosji wobec wszelkich głosów krytykujących rosyjską inwazję na Ukrainę.

"To pewne, że moje życie bardzo się zmieniło. Jestem zadowolona, że wyraziłam to, co myślałam. Ważniejsze jest to, że pojawiła się nowa tendencja: inni dziennikarze idą w moje ślady" - powiedziała po rozprawie.

W krótkiej wypowiedzi dla prasy wyznała też, że teraz chce przede wszystkim odpocząć.

"To były trudne dni w moim życiu. Nie spałam prawie dwa dni, byłam przez 14 godzin przesłuchiwana. Nie mogłam rozmawiać z bliskimi, z adwokatem i dlatego moja sytuacja była bardzo trudna" - dodała.

Jednocześnie trwa śledztwo w sprawie "publicznego rozpowszechniania fałszywych informacji" przez dziennikarkę na temat rosyjskiego wojska. Nowa, obowiązująca od marca ustawa, przewiduje do 15 lat kary więzienia dla osób, które zostaną uznane za winne takiego procederu.

Słuchaj RMF Classic i RMF Classic+ w aplikacji.

Pobierz i miej najpiękniejszą muzykę filmową i klasyczną zawsze przy sobie.

Aplikacja mobilna RMF Classic