Tom Cruise przebywa obecnie w Londynie, gdzie już dziś ma otrzymać BFI Fellowship – najwyższe wyróżnienie Brytyjskiego Instytutu Filmowego, przyznawane za „wybitny wkład w kulturę filmową lub telewizyjną”. Wczoraj na terenie kina BFI Southbank odbyło się półtoragodzinne, biletowane spotkanie z Tomem Cruisem, podczas którego aktor opowiedział o trwającej dekady karierze w Fabryce Snów. Przywołał on wówczas anegdotę związaną ze swoim udziałem w kultowym komediodramacie „Rain Man” z 1988 roku.
W filmie w reżyserii Barry’ego Levinsona Cruise sportretował karierowicza Charliego, który po śmierci ojca dowiaduje się, że ma brata – przebywającego w domu opieki autystycznego Raymonda. Mimo choroby, potrafi on w pamięci rozwiązywać z niezwykłą szybkością skomplikowane zadania matematyczne. Gdy Charlie odkrywa, że ojciec przepisał fortunę Raymondowi, postanawia porwać krewnego z zakładu, a następnie wyrusza z nim w podróż, by lepiej go poznać. Obraz zdobył szereg prestiżowych nagród, w tym cztery Oscary, dwa Złote Globy i Złotego Niedźwiedzia na festiwalu Berlinale.
Jak się okazuje, Cruise, który był wówczas świeżo po występie w „Legendzie” Ridleya Scotta, otrzymał rolę w produkcji dzięki przypadkowemu spotkaniu z Hoffmanem. Niemały udział miała w tym siostra trzykrotnego zdobywcy Złotego Globu, Cass. „Byliśmy w restauracji, a ona wypatrzyła go z drugiego końca sali. Powiedziała: To Dustin Hoffman. Spojrzałem w górę i zobaczyłem go, w kapeluszu – grał wtedy na Broadwayu w Śmierci komiwojażera – jak zamawiał jedzenie na wynos. Wtedy powiedziała, żebym podszedł i się przywitał. Nie chciałem tego robić, ale ona była bardzo nachalna” – zaczął swoją opowieść aktor.
Cruise zdradził, że siostra postawiła mu ultimatum. „Stwierdziła, że jeśli tego nie zrobię, sama do niego podejdzie i powie mu, kim jestem. Bałem się, że mnie nie rozpozna i będzie to potwornie upokarzające. Cass tak mnie tym nękała, że podszedłem, mówiąc nieśmiało: Przepraszam najmocniej, panie Hoffman…, a on na to: O, Cruise!” – wyjawił gwiazdor „Mission: Impossible”. Hoffman podarował wówczas młodszemu koledze po fachu i jego siostrze bilety na spektakl „Śmierć komiwojażera” oraz zaprosił ich za kulisy po pokazie. „Kiedy wychodziłem, powiedział, że chciałby nakręcić ze mną film. 'Byłoby wspaniale, proszę pana' – odparłem. Rok później dostałem propozycję zagrania w Rain Manie” – ujawnił aktor. (PAP Life)