Z książki "Sto receptur na sto lat niepodległości (1918-2018)" wydanej na 100-lecie odzyskania przez Polskę niepodległości - na podstawie wspomnień Aleksandry Piłsudskiej (drugiej żony marszałka) - można dowiedzieć się, że jadał on skromnie i nie przywiązywał wielkiej wagi do spożywanych posiłków.
"O dziwo, nie lubił sztandarowych potraw litewskich, takich jak kołduny albo bigos litewski. Pod koniec życia, według wskazań lekarzy, jadł głównie drób i cielęcinę, unikając czerwonych i tłustych mięs" - czytamy.
Wielką słabość natomiast miał Piłsudski do słodyczy - uwielbiał zwłaszcza ciasto z suszonymi śliwkami i pianką oraz słodkie bułeczki z cynamonem. "Te ostatnie po upieczeniu często podsuszano i podawano jako krojone sucharki" - dowiadujemy się z publikacji.
Co więcej, marszałek wypijał do tego ogromne ilości słodkiej herbaty. "Nie lubił natomiast kawy, popularnej raczej w zaborze pruskim i austriackim, podczas gdy w Kongresówce i na kresach chętnie pito przyrządzaną w samowarach herbatę" - podają autorzy książki.
Specyficzne było też podejście Piłsudskiego do tych, który mu usługiwali i gotowali - mianowicie marszałek chciał, by pochodzili oni tylko z powiatu święciańskiego na Wileńszczyźnie, skąd sam pochodził. "W tym życzeniu niewątpliwie widać nostalgię za smakami dzieciństwa" - zauważają autorzy. (PAP Life)