Uroczysta premiera "Grawitacji" odbyła się 1 października w Nowym Jorku. 3 października film oglądali już widzowie m.in. w Macedonii, Malezji, Holandii, Nowej Zelandii, na Filipinach, w Serbii, Rosji i na Słowacji.
Do polskich kin obraz trafił w miniony piątek, 11 października, i to właśnie ten weekend był szczęśliwy dla twórców filmu. "Grawitacja" była najchętniej oglądana przez widzów spoza USA. Prze te kilka dni zarobiła 28 milionów dolarów. Łącznie, obraz z Bullock i Clooneyem ma na koncie już 68 milionów dolarów...
"Grawitacja", to obraz science fiction, który przenosi widzów w otchłań wszechświata. Sandra Bullock wciela się w dr Ryan Stone, inżynier medyczną, która wyrusza w swoją pierwszą podróż kosmiczną. Towarzyszy jej astronauta-weteran Matt Kowalsky (George Clooney).
Podróż okazuje się jedną z najgorszych przygód życia bohaterów. W pewnej chwili prom kosmiczny ulega zniszczeniu, a Stone i Kowalsky zostają zupełnie sami, przywiązani do siebie linami. Z chwili na chwilę znajdują się coraz dalej Ziemi, tracąc z nią kontakt. Mały zapas tlenu i sytuacja, w której się znaleźli budzi w nich panikę. W pewnej chwili okazuje się, że jedyną drogą powrotną może być zapuszczenie się jeszcze dalej w przerażającą głębię kosmosu...
"Zawsze wydawało mi się, że astronauci chcą polecieć w kosmos, żeby poczuć adrenalinę i przeżyć przygodę. Jednak po rozmowie z nimi byłam wzruszona ich głęboką miłością do tego świata i pięknem Ziemi widzianej ich oczami - oceanów, łańcuchów górskich i świateł miast. Niesamowicie jest zdać sobie sprawę z tego, jacy mali jesteśmy w tym ogromnym wszechświecie" - mówi Sandra Bullock.
"Dorastałem w czasach wyścigu kosmicznego. Jestem dzieckiem tamtego okresu. Zawsze podobał mi się pomysł odkrywania kosmosu i podziwiam ludzi, którzy to robią" - dodaje George Clooney.
Reżyserem filmu jest nominowany do Oscara Alfonso Cuaron, który napisał scenariusz wraz z Jonasem Cuaronem.
"Grawitacja" pokazywana była m.in. na festiwalu filmowym w Wenecji, gdzie otrzymała nagrodę specjalną. Obraz ten zachwycił nie tylko publiczność, ale i krytyków. fot.PAP/EPA (PAP Life)