"Ekstaza św. Franciszka", obraz namalowany przez El Greco, jest własnością Muzeum Diecezjalnego w Siedlcach. Dlaczego to dzieło przykuwa uwagę, mówi PAP Life Katarzyna Kowalska. "Obraz jest bardzo interesujący - święty Franciszek przedstawiony w pozie po otrzymaniu stygmatów. Jest tu charakterystyczne dla El Greca szkliste oko, kolorystyka obrazu jest zimnosrebrzysta. A historia jest nieprawdopodobna. Udało mi się dotrzeć do świadków tamtych wydarzeń, zbliżyć się, mam nadzieję, do prawdy".
Odkrycie obrazu budziło wiele kontrowersji, a w latach 60. uznani profesorowie, historycy sztuki, wątpili w jego autentyczność. Wątpliwości zostały rozwiane podczas konserwacji, gdy odkryto sygnaturę malarza.
"Środowisko historyków sztuki z lat 60. uważało, że ten obraz nie jest dobry. Dziś wiemy: był przemalowany, szalone chmury El Graca były zamalowane, pociągnięcia pędzla zafałszowane przez gruby werniks, na niektórych miejscach była nałożona kolejna warstwa farby, szpecąca dziura w lewym górnym narożniku. Trudno było dostrzec w nim piękno. Święty z rozłożonymi rękami, w ciemnym otoczeniu, na dole czaszka, dość depresyjny sam wizerunek św. Franciszka. Ten obraz często zmieniał swoje miejsce, nawet na plebanii w Kosowie Lackim. W rezultacie wisiał w pokoju przechodnim, w miejscu, w którym ostatecznie zauważyły go Iza Galicka i Hania Sygietyńska" - mówi Kowalska.
W tej historii ma swój ogromny udział Polska Agencja Prasowa, w osobie Romana Janisławskiego, przypomina Kowalska. "Janisławski pracował w łódzkim oddziale PAP i w marcu 67 roku w Bibliotece Miejskiej w Łodzi szukał tematu. Trafił na artykuł o odkryciu obrazu El Greca. Napisał depeszę na ten temat, którą wysłał do Warszawy. Informacja trafiła prawdopodobnie wieczorem 31 marca do redakcji gazet w całej Polsce. Zainteresowały się nią trzy redakcje: Słowo Powszechne, Trybuna Ludu i Dziennik Bałtycki. Napisały o tym artykuły, wskazując, że został odkryty obraz El Greca. Był 1 kwietnia, prima aprilis. Dziennikarz ze Słowa Powszechnego pojechał na miejsce, porozmawiał z księdzem Stępniem i napisał reportaż. Następnego dnia w Kosowie były już redakcje z całej Polski" - przypomina fakty Kowalska.
Na miejsce odkrycia pojechali również znamienici eksperci, historycy sztuki. "Pojechała z nimi Hanna Sygietyńska. Izy nie było wtedy w Polsce. Hania była tą osobą nieśmiałą, z delikatnym głosikiem. I usłyszała od profesorów: prof. Jana Białostockiego z Muzeum Narodowego w Warszawie, prof. Marka Rostworowskiego z Muzeum Narodowego w Krakowie, pani Anny Dobrzyckiej z Muzeum Narodowego w Poznaniu, że to nie jest El Greco. Ręka jest źle namalowana, głowa nie taka, czaszka nie przystoi El Grekowi. Hania nie potrafiła zupełnie się obronić przed tymi argumentami. Wracała z nimi samochodem do Warszawy, oni ją po prostu zjedli. Najwięksi eksperci malarstwa w Polsce powiedzieli, że to nie może być El Greco" - wyjaśnia Kowalska. Przełom nastąpił 10 lat później, kiedy obraz "Ekstaza świętego Franciszka" trafił do konserwacji. A szczegóły tego przedsięwzięcia były prawdziwie sensacyjne.
"Biskup Mazur sam przywiózł obraz do mieszkania Marii Orthwein, pod osłoną nocy. Dogląda tego największy ekspert, jeśli chodzi o konserwację i badanie dzieł sztuki, prof. Bohdan Marconi, który jest prekursorem badań rentgenowskich. Po przebadaniu próbek farby, po zdjęciu dwóch przemalowań, oczom Marii Orthwein i Zofii Blizińskiej ujawniła się sygnatura A. van Dueck - prawdopodobnie chodziło o Antona van Dycka, ale była napisana z błędem. Profesor Marconi radził: trzeba sprawdzić głębiej. To była decyzja bardzo ryzykowna. Zrobiono kolejną odkrywkę i Maria Orthwein zobaczyła grecką deltę, czyli pierwszą literę imienia Domenikos. Wtedy już wszystkie zasuwy w drzwiach do mieszkania konserwatorki zostały zamknięte, gosposia miała zakaz wpuszczania kogokolwiek. Odkryto prawdziwą sygnaturę El Greca" - mówi Kowalska.
Sygnatura, kolorystyka i uroda obrazu, a przede wszystkim późniejsze analizy chemiczne i spektralne poświadczały autentyzm obrazu. Do dziś jednak nie wiadomo, jak obraz trafił do Polski. Zainteresowane osoby mogą podziwiać dzieło w Muzeum Diecezjalnym w Siedlcach. Warto przyjrzeć się mu z bliska. (PAP Life)