Akcja nakręconego w Jordanii przez egipskiego reżysera Mohameda Diaba filmu „Amira” rozgrywa się na Zachodnim Brzegu Jordanu. Bohaterką tej inspirowanej prawdziwymi historiami produkcji jest dziewczyna, która dowiaduje się, że jej biologicznym ojcem jest odsiadujący wyrok dożywocia palestyński aktywista, a ona została poczęta dzięki jego przemyconemu z więzienia nasieniu. Tematyka ta wzbudziła oburzenie palestyńskich aktywistów, którzy dali temu wyraz w swoich mediach społecznościowych.
Z końcowych napisów filmu, który miał swoją premierę na festiwalu filmowym w Wenecji, dowiadujemy się, że ponad sto dzieci zostało poczętych dzięki nasieniu Palestyńczyków odsiadujących wyroki w izraelskich więzieniach. Przedstawiciele rodzin takich więźniów twierdzą jednak, że autorzy filmu wykazali się brakiem wrażliwości i błędnie przedstawili faktyczną sytuację.
Jordańska Królewska Komisja Filmowa, choć broni twórców filmu, podjęła decyzję o wycofaniu "Amiry" z oscarowego wyścigu. W specjalnym oświadczeniu zauważa, że sam film w żaden sposób nie jest szkodliwy dla Palestyńczyków, ale związane z nim kontrowersje mogą zaszkodzić im w ich walce o niepodległość. Film Diaba został też w ostatniej chwili wycofany z odbywającego się w Arabii Saudyjskiej festiwalu filmowego, na którym miał być pokazany w czwartek 9 grudnia. Palestyński minister kultury Atef Abu Saif zabiega też o to, by „Amira” została całkowicie wycofana z dystrybucji.
„Film przedstawia cierpienie, wyzwania i heroiczne praktyki więźniów oraz ich rodzin. Ujawnia też wytrwałość palestyńskich bohaterów, którzy wciąż znajdują sposoby na przetrwanie. Podejmuje także próbę zgłębienia znaczenia tzw. „dzieci wolności” dla ludu palestyńskiego” – czytamy w oświadczeniu producentów filmu cytowanym przez portal „Variety”. Zabiegają oni o to, by ludzie, o których opowiada ich film obejrzeli go, a później go oceniali i o nim dyskutowali. Są bowiem pewni, że palestyńscy aktywiści po seansie nie będą się czuli urażeni filmem i jego tematyką. (PAP Life)