ON AIR
od 10:00 Na porządku dziennym zaprasza: Katarzyna Hnat

John Boyega wyjaśnił, jak powinny wyglądać role tworzone dla kolorowych aktorów

Nigdy nie ukrywał, że nie podobało mu się to, w jaki sposób postać, którą zagrał w trzech częściach serii „Gwiezdne wojny”, została przez twórców tych filmów odstawiona na bok. Teraz John Boyega wrócił do tego tematu, dzieląc się swoimi refleksjami na temat tego, w jaki sposób scenarzyści powinni tworzyć postaci z myślą o kolorowych aktorach. Jako dobry przykład właściwego podejścia do tego problemu wskazał serial „The Falcon and the Winter Soldier”.

John Boyega wyjaśnił, jak powinny wyglądać role tworzone dla kolorowych aktorów
Daisy Ridley i John Boyega /fot.PAP/ EPA/NEIL HALL

„Postaci filmowe i serialowe są na tyle dobre, na ile dobre są momenty, w których się pojawiają. Kiedy mówi się np. o Kapitanie Ameryce i o tym, jak stawił czoła całej armii Thanosa, mówi się właśnie o tych momentach, które zostały dane postaciom. Znalazły się tam, bo ktoś je napisał. Znalazły się tam, by wyróżnić konkretną postać” – powiedział Boyega w rozmowie z radiem „NPR”.

„Widzowie oglądają teraz serial The Falcon and the Winter Soldier i wielu z nich komentuje to, w jaki sposób wyróżniona została postać Falcona grana przez Anthony’ego Mackie. Uważają, że zostało to zrobione w świetny sposób i ja się z tym zgadzam. Stało się tak dlatego, że postać ta otrzymała swoje specjalne momenty. A co się wydarzy, gdy postać dostanie tylko takie momenty, w których ma się poczucie, że została pominięta? Tak dzieje się od lat, a przykłady można mnożyć” – argumentował dalej aktor.

Boyega nawiązał tu m.in. do filmów z cyklu „Gwiezdne wojny”, w których, jego zdaniem, podkreślone zostały „białe” postaci grane przez Adama Drivera i Daisy Ridley, a postaci grane przez aktorów kolorowych – Boyegę i Kelly Marie Tran – zostały pominięte. W wywiadzie dla „NPR” Boyega wytłumaczył również, dlaczego już wcześniej w innych wywiadach zwracał na to uwagę.

„Chciałem przedyskutować temat, który często wisi w powietrzu, ale nikt go nie podejmuje. Dzieje się tak, bo łatwo takie coś uznać za samolubne bądź za próbę zwrócenia uwagi na siebie. A ja chciałem porozmawiać o tym, o czym rozmawiam z kolegami na planach czy przedstawicielami z branży, którzy zwrócili uwagę na to samo zjawisko. Powiedziałem to więc na głos, choć wiedziałem, że ludzie założą, iż robię to z najgorszych, bo prywatnych pobudek. Zapominają oni jednak, że jeśli chodzi o nastawienie studiów do kolorowych postaci, to jego zmiana będzie długotrwałym procesem” – wyjaśnił Boyega.

Aktor dodał też, że jego zdaniem problemu nie zakończy obsadzanie większej liczby kolorowych aktorów. Muszą oni jeszcze dostawać ważne role. (PAP Life)

Słuchaj RMF Classic i RMF Classic+ w aplikacji.

Pobierz i miej najpiękniejszą muzykę filmową i klasyczną zawsze przy sobie.

Aplikacja mobilna RMF Classic