Wróćmy do „rzeczywistości”
Zakończenie „Nowej nadziei”, jak sama nazwa wskazuje, zapowiada nam świetlaną przyszłość Ruchu Oporu, to po odniesionym właśnie triumfie nie ma rzeczy niemożliwych i prędzej czy później Imperium zostanie pokonane. A jednak, jak się okazuje, nie wszystko idzie po myśli bohaterów. Pojawia się kolejna część sagi „Imperium kontratakuje” i jeden z najlepszych cliffhangerów w historii kina.
Czym jest cliffhanger?
Należy się w tym momencie, krótkie przypomnienie, czym jest cliffthanger. To często stosowany w przypadku seriali i długich serii zabieg fabularny. Polega on na nagłym, niezwykle zresztą dramatycznym zawieszeniu akcji w ostatnich chwilach produkcji. Często, gdy bohaterom grozi wielkie niebezpieczeństwo, mają podjąć trudną decyzję, nagle widzimy na ekranie napisy końcowe. Intryga komplikuje się jeszcze bardziej, a w krótkim odstępie czasu dowiadujemy się, albo idziemy na film z taką właśnie świadomością, że ciąg dalszy nastąpi w kolejnej odsłonie serii.
Przykłady cliffhangerów
Trudno stworzyć zamkniętą listę najlepszych cliffhangerów, wciąż powstają nowe produkcje i nie sposób zebrać je razem. Można jednak podać pewne przykłady. Z cliffhangerem spotykamy się w serii „Piraci z Karaibów”. W „Skrzyni umarlaka” Jack Sparrow zostaje „połknięty” wraz z Czarną Perłą przez Krakena. Na dodatek do żywych powraca kapitan Barbossa. Kolejno wymienić można pierwszą część „Kill Billa” i scenę, w której dowiadujemy się, że dziecko Czarnej Mamby przeżyło. Nie sposób nie wspomnieć o miłym telefonie doktora Lectera do agentki Clarice w „Milczeniu owiec”. A także o „Planecie Małp” i prawdzie na temat losu ludzkości.
Siła tkwi w zaskoczeniu
„Gwiezdne wojny” zawierają w swej fabule wiele cliffhangerów. Ich siła jednak tkwii w tym, jakie wrażenie wywierają na widzach i jak bardzo ich zaskakują. Dla widzów, którzy po raz pierwszy widzieli „Imperium kontratakuje” i nie znali spoilerów to, co wydarzyło się pod koniec filmu, musiało być ogromnym zaskoczeniem. No właśnie, ale przejdźmy do konkretów.
A wszystko rozegrało się w Mieście w Chmurach
W filmie „Imperium kontratakuje” nie ma kolejnej wygranej, bohater nie odlatuje z dziewczyną w stronę zachodzących słońc Tatooine, choć zasadniczo na Tatooine odlatuje, ale w trochę innej formie. W gwiezdnowojennym cliffhangerze z ust postaci padają też dwie ikoniczne wręcz kwestie.
Han „zamrożony” Solo
Ten cliffhanger zasadniczo ma dwie twarze. Han Solo zostaje wydany siłom Imperium, trafia w ręce Bobba Fetta, łowcy nagród. Solo staje się kolejnym królikiem doświadczalnym, na którym testuje się „nową technologię”. Bohater w ostatnich chwilach filmu zostaje zamrożony w karbonicie, stając się tym samym dość gustowną ozdobą w przybytku niejakiego Jabby Hutta, swego byłego „pracodawcy”, któremu ten jest winny ogromną sumę pieniędzy. Chwilę przed tym, jak Han „oddaje się” w objęcie błogiego karbonitowego snu, wymienia z Leią niezwykle sentymentalny minidialog:
Leia: „Kocham Cię.”
Han: „Wiem.”
Luke w opałach
Jedną porażkę bohaterów i obawę o ich życie mamy już za sobą. Czas na ostateczne pożegnanie się z happy endem. W czasie, gdy Han zostaje złapany, Luke pod wypływem emocji i obawy o życie przyjaciół pojawia się w Mieście w Chmurach i, co było do przewidzenia, w ciemnej scenerii maszyn, reaktorów miasta trafia na jegomościa w czarnym hełmie i czarnej pelerynie wydającego charakterystyczny odgłos przy każdym oddechu. Niedoświadczony Jedi kontra Lord Vader, który od lat sieje postrach w Galaktyce… To w normalnym filmie… pewnie mogłoby się udać. Ale w końcu mamy do czynienia z trylogią, nieprawdaż? Nie dość, że Luke zostaje pokonany, i traci dłoń. Okazuje się, że cierpienie fizyczne jest niczym w porównaniu z szokującą prawdą, której zaraz dowie się bohater. Vader namawia go na przejście na ciemną stronę mocy, by chwilę później powiedzieć: „Luke, jestem twoim ojcem”. I tak oto życie głównego bohatera legło w gruzach. Mentor Obi Wan go okłamał, stracił rękę i do tego jeden z dwóch największych złoczyńców w galaktyce jest jego ojcem.
Czy jest tu jakaś „Nowa nadzieja”?
Przed śmiercią ratuje Luka księżniczka Leia. I choć film kończy się jakąś nadzieją na przyszłość, która tli się w bohaterach wpatrujących się przez okno statku w przestrzeń kosmiczną. Chociaż mają plan na uwolnienie Hana, to wydaje się, że cały postęp, który zrobili od poprzedniej części, poszedł na marne. Muszą zaczynać od nowa i ich sytuacja wydaje się być jeszcze bardziej dramatyczna. Czy to nie był dobry cliffhanger?
Autor: Judyta Nowak - RMF Classic