„Gwiezdne wojny”. „Imperium kontratakuje” najlepszym filmem z serii. Ma też najlepszy cliffhanger w historii kina?

Najlepiej ocenianym filmem z sagi „Gwiezdne wojny” jest "Imperium kontratakuje”. Dlaczego? Istnieje wiele powodów, nie można tu pominąć genialnej muzyki Johna Williamsa, wciąż doskonałej, mimo płynącego nieubłaganie czasu. Słyszycie już „Marsz Imperialny”? Tym razem skupimy się jednak na jednym z najlepszych cliffhangerów w historii kina, który pojawia się w „Imperium kontratakuje”.

„Gwiezdne wojny”. „Imperium kontratakuje” najlepszym filmem z serii. Ma też najlepszy cliffhanger w historii kina?

Wróćmy do „rzeczywistości”

Zakończenie „Nowej nadziei”, jak sama nazwa wskazuje, zapowiada nam świetlaną przyszłość Ruchu Oporu, to po odniesionym właśnie triumfie nie ma rzeczy niemożliwych i prędzej czy później Imperium zostanie pokonane. A jednak, jak się okazuje, nie wszystko idzie po myśli bohaterów. Pojawia się kolejna część sagi „Imperium kontratakuje” i jeden z najlepszych cliffhangerów w historii kina.

 

Czym jest cliffhanger?

Należy się w tym momencie, krótkie przypomnienie, czym jest cliffthanger. To często stosowany w przypadku seriali i długich serii zabieg fabularny. Polega on na nagłym, niezwykle zresztą dramatycznym zawieszeniu akcji w ostatnich chwilach produkcji. Często, gdy bohaterom grozi wielkie niebezpieczeństwo, mają podjąć trudną decyzję, nagle widzimy na ekranie napisy końcowe. Intryga komplikuje się jeszcze bardziej, a w krótkim odstępie czasu dowiadujemy się, albo idziemy na film z taką właśnie świadomością, że ciąg dalszy nastąpi w kolejnej odsłonie serii.

 

Przykłady cliffhangerów

Trudno stworzyć zamkniętą listę najlepszych cliffhangerów, wciąż powstają nowe produkcje i nie sposób zebrać je razem. Można jednak podać pewne przykłady. Z cliffhangerem spotykamy się w serii „Piraci z Karaibów”. W „Skrzyni umarlaka” Jack Sparrow zostaje „połknięty” wraz z Czarną Perłą przez Krakena. Na dodatek do żywych powraca kapitan Barbossa. Kolejno wymienić można pierwszą część „Kill Billa” i scenę, w której dowiadujemy się, że dziecko Czarnej Mamby przeżyło. Nie sposób nie wspomnieć o miłym telefonie doktora Lectera do agentki Clarice w „Milczeniu owiec”.  A także o „Planecie Małp” i prawdzie na temat losu ludzkości.

 

Siła tkwi w zaskoczeniu

„Gwiezdne wojny” zawierają w swej fabule wiele cliffhangerów. Ich siła jednak tkwii w tym, jakie wrażenie wywierają na widzach i jak bardzo ich zaskakują. Dla widzów, którzy po raz pierwszy widzieli „Imperium kontratakuje” i nie znali spoilerów to, co wydarzyło się pod koniec filmu, musiało być ogromnym zaskoczeniem. No właśnie, ale przejdźmy do konkretów.

 

A wszystko rozegrało się w Mieście w Chmurach

W filmie „Imperium kontratakuje” nie ma kolejnej wygranej, bohater nie odlatuje z dziewczyną w stronę zachodzących słońc Tatooine, choć zasadniczo na Tatooine odlatuje, ale w trochę innej formie. W gwiezdnowojennym cliffhangerze z ust postaci padają też dwie ikoniczne wręcz kwestie.

 

Han „zamrożony” Solo

Ten cliffhanger zasadniczo ma dwie twarze. Han Solo zostaje wydany siłom Imperium, trafia w ręce Bobba Fetta, łowcy nagród. Solo staje się kolejnym królikiem doświadczalnym, na którym testuje się „nową technologię”. Bohater w ostatnich chwilach filmu zostaje zamrożony w karbonicie, stając się tym samym dość gustowną ozdobą w przybytku niejakiego Jabby Hutta, swego byłego „pracodawcy”, któremu ten jest winny ogromną sumę pieniędzy. Chwilę przed tym, jak Han „oddaje się” w objęcie błogiego karbonitowego snu, wymienia z Leią niezwykle sentymentalny minidialog:

 

Leia: „Kocham Cię.”

Han: „Wiem.”

Luke w opałach

Jedną porażkę bohaterów i obawę o ich życie mamy już za sobą. Czas na ostateczne pożegnanie się z happy endem. W czasie, gdy Han zostaje złapany, Luke pod wypływem emocji i obawy o życie przyjaciół pojawia się w Mieście w Chmurach i, co było do przewidzenia, w ciemnej scenerii maszyn, reaktorów miasta trafia na jegomościa w czarnym hełmie i czarnej pelerynie wydającego charakterystyczny odgłos przy każdym oddechu. Niedoświadczony Jedi kontra Lord Vader, który od lat sieje postrach w Galaktyce… To w normalnym filmie… pewnie mogłoby się udać. Ale w końcu mamy do czynienia z trylogią, nieprawdaż? Nie dość, że Luke zostaje pokonany, i traci dłoń. Okazuje się, że cierpienie fizyczne jest niczym w porównaniu z szokującą prawdą, której zaraz dowie się bohater. Vader namawia go na przejście na ciemną stronę mocy, by chwilę później powiedzieć: „Luke, jestem twoim ojcem”. I tak oto życie głównego bohatera legło w gruzach. Mentor Obi Wan go okłamał, stracił rękę i do tego jeden z dwóch największych złoczyńców w galaktyce jest jego ojcem.

 

Czy jest tu jakaś „Nowa nadzieja”?

Przed śmiercią ratuje Luka księżniczka Leia. I choć film kończy się jakąś nadzieją na przyszłość, która tli się w bohaterach wpatrujących się przez okno statku w przestrzeń kosmiczną. Chociaż mają plan na uwolnienie Hana, to wydaje się, że cały postęp, który zrobili od poprzedniej części, poszedł na marne. Muszą zaczynać od nowa i ich sytuacja wydaje się być jeszcze bardziej dramatyczna. Czy to nie był dobry cliffhanger?

Autor: Judyta Nowak - RMF Classic

Słuchaj RMF Classic i RMF Classic+ w aplikacji.

Pobierz i miej najpiękniejszą muzykę filmową i klasyczną zawsze przy sobie.

Aplikacja mobilna RMF Classic