Gwiazdor jako nastolatek obracał się podejrzanym towarzystwie. Był narażony na wiele niebezpieczeństw, ale dość wcześnie udało mu się wyrwać z kręgu chuliganów. Syn pastora i właścicielki salonu piękności wahał się, co chciałby robić w życiu. Ostatecznie skończył dziennikarstwo na Fordham University, gdzie grywał w amatorskiej grupie teatralnej. Aktorstwo było pierwszym zajęciem, które Washingtonowi naprawdę wychodziło.
Na początku jednak o role było bardzo trudno.
"W 1982 r. przez pół roku nie mogłem znaleźć pracy. Zagrałem w filmie Dokładnie tacy sami, potem dostałem rolę w teatrze, a przez następne pół roku nic się nie działo. Zacząłem się zastanawiać, czy aktorstwo to na pewno zawód dla mnie. I wreszcie udało mi się dostać rolę w sztuce o Malcolmie X w Nowym Jorku, ale nie na Broadwayu. Od tamtego czasu już nigdy nie byłem bezrobotny" - powiedział w rozmowie z brytyjskim dziennikiem "The Guardian".
Okazuje się, że spektakularną karierę Washingtonowi przepowiedziała wróżka.
"W roku, w którym zacząłem grać, do salonu piękności mojej matki przyszła kobieta, która była wróżką. Wciąż przyglądała mi się w lustrze. Wreszcie wzięła kartkę papieru i na górze napisała proroctwo. Powiedziała: Będziesz jeździł po świecie i przemawiał do milionów ludzi. Proszę pamiętać, że właśnie wyleciałem ze studiów. To było 25 marca, a 25 marca zacząłem grać. Wciąż mam tę kartkę papieru" - przyznał.
59-letni Washington jest drugim Afroamerykaninem w historii, który otrzymał Oscara dla najlepszego aktora pierwszoplanowego. Nagrodą Akademii Filmowej uhonorowano go za rolę w "Dniu próby" (2001). Natomiast jego kreacja w "Chwale" (1989) zaowocowała Oscarem dla najlepszego aktora drugoplanowego. (PAP Life) fot.PAP/EPA