„Nasza sytuacja i warunki, w jakich się znajdujemy, wciąż się zmieniają. Jeszcze kilka tygodni temu kina w Nowym Jorku i Los Angeles nie były otwarte. A teraz, ni stąd ni zowąd, zostały otwarte, więc czekamy na to, jaka będzie reakcja widzów. Zamierzamy pozostać elastyczni. Najprawdopodobniej podejmiemy decyzję w ostatniej chwili i wtedy zdecydujemy, w jaki sposób nasze filmy trafią na rynek. Dotyczy to +Czarnej Wdowy+ i innych filmów” – powiedział Chapek w wywiadzie dla „Bloomberg TV”.
W dalszej części rozmowy prezes Disneya odniósł się do tzw. kinowego okna, czyli czasu, który musiał upłynąć, zanim filmy po premierze kinowej trafiały na inne nośniki i na streamingi. Przed pandemią ten okres wynosił 90 dni. Teraz panuje w tej kwestii tzw. wolna amerykanka. „Kochamy to okno. Uważamy, że jest ważne w budowaniu naszych franczyz. Jednocześnie nie uważamy, że to jedyny na to sposób. Zobaczymy, co wydarzy się w ciągu dwóch najbliższych miesięcy. Tak wiele się zmienia. Sytuacja jest tak bardzo dynamiczna. Naprawdę ciężko przewidzieć, jakie będą zachowania konsumentów w przyszłym miesiącu, jeśli chodzi o powrót do sytuacji sprzed pandemii. Będziemy to obserwować i podejmiemy decyzję, gdy będziemy do tego zmuszeni” – mówi prezes Disneya.
Do tej pory filmy Kinowego Uniwersum Marvela (MCU) były murowanymi kandydatami na kasowe hity. Oczekiwania związane z „Czarną Wdową” były podobne, a biorąc pod uwagę wcześniejsze filmy MCU, w grę wchodziły zyski rzędu nawet miliarda dolarów. I choć na rynku chińskim sytuacja wróciła już do tej sprzed pandemii, trudno oczekiwać, że bez wsparcia północnoamerykańskich kin, „Czarna Wdowa” może osiągnąć zadowalające zyski. Z drugiej strony niedługo miną dwa lata, odkąd ostatni film Marvela pojawił się w kinach i widzowie mogli zdążyć już stęsknić się za nimi albo… zapomnieć o nich.
Słowa Chapka wskazują nie tylko na to, że wciąż nieznany jest los majowej premiery „Czarnej Wdowy”, ale i na to, że studio Disneya nie zdecydowało o tym, czy połączyć ewentualną premierę kinową z pojawieniem się filmu na serwisie streamingowym Disney+. Na taki model dystrybucji w tym roku zdecydowało się wcześniej studio Warner Bros., które pokazuje swoje filmy jednocześnie w kinach i na platformie streamingowej HBO Max.
O wiele mniejszy ból głowy studio Disneya ma jeśli chodzi o seriale, których bohaterami są postaci Marvela. Sukces „WandaVision” wskazuje na to, że kolejne takie produkcje nie muszą bać się o powodzenie. Dlatego studio Disneya już wcześniej zapowiedziało powstanie w sumie dziesięciu takich seriali. Kolejny z nich, „The Falcon and the Winter Soldier”, debiutował już w piątek 19 marca. Dzień wcześniej opublikowano pierwszy plakat kolejnego, serialu „Loki” z Tomem Hiddlestonem. Jego premiera jest zaplanowana na 11 czerwca tego roku. (PAP Life)