Kolekcja czarno-białych fotografii obrazuje fikcyjną wizytę hiszpańskiego malarza surrealistycznego, Salvadora Dalego w Krakowie. Dali - grany przez aktora Włodzimierza Mancewicza - spotkał się z Krzysztofem i Elżbietą Pendereckimi a także m.in. z Andrzejem Wajdą, Piotrem Skrzyneckim i Jerzym Bińczykiem. Autorem fotograficznego happeningu był Marian Eile (1910-1984), dziennikarz, satyryk, malarz i scenograf.
"W połowie lat 70. państwo Pendereccy odwiedzili w Hiszpanii Salvadora Dali. Opowiedzieli o tym Eilemu, który uznał, że teraz wypadałoby zaprosić Dalego do Krakowa, a - jeżeli z takich czy innych powodów nie jest to możliwe - przynajmniej taką rewizytę zainscenizować. W ten sposób powstała idea serialu Dali rewizytuje Pendereckich. Elżbieta i Krzysztof Pendereccy, rozbawieni pomysłem, zgodzili się w nim wystąpić. Serial stanowi luźną narrację opartą na kilkunastu scenach, które obrazowały uproszczony styl życia głównych bohaterów. Dali został mistrzem wygłupów i przesadnych gestów, Penderecki - kompozytorem rozmiłowanym w antykach, a Elżbieta Penderecka - matką i panią domu" - pisze w przedmowie do katalogu wystawy Maria Anna Potocka.
"Mówiliśmy z Salvadorem o wspólnym projekcie pod tytułem Stworzenie świata. Dali miał napisać tekst - przyszedł tylko w postaci telegramu - i przygotować scenografię, ja miałem skomponować muzykę. Bardzo zainteresowała mnie perspektywa takiego projektu, tym bardziej, że zawsze interesowałem się malarstwem, Picasso i Dali byli moimi ulubionymi malarzami. Niestety, śmierć Salvadora przerwała nasze plany" - powiedział podczas wtorkowego otwarcia wernisażu w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej Krzysztof Penderecki.
Fotograf zaaranżował sytuacje rozmowy gospodarzy z gościem pod choinką, rysowanie portretu Pendereckiego, wizytę w pokoju dzieci, wymiatanie przez panią Penderecką nagiej muzy Dalego, relaks w barku, wspólne śpiewanie z akompaniamentem kompozytora i poważną dyskusję artystów. W roli Dalego występował aktor Włodzimierz Mancewicz a w roli gospodarzy prawdziwy Penderecki z żoną i dziećmi. Zdjęcia były robione w ich domu na Woli Justowskiej.
Drugą część ekspozycji tworzą wielobarwne partytury Krzysztofa Pendereckiego do takich kompozycji jak m.in. "Diabły z Loudun", "Polskie Requiem", "V Symfonia Koreańska", "Capriccio per Siegfried Palm" czy "Siedem bram Jerozolimy".
"Zapisy tego, co jest wielkością Krzysztofa, czyli muzyki nabrały takiego wyrazu plastycznego pod ręką artysty, że same się upoważniły do obecności w galeriach sztuki. My dodaliśmy do nich komentarz, osadzający te fundamentalne dzieła dla twórczości Krzysztofa Pendereckiego w historii, literaturze, filozofii i w ten sposób udało nam się wydobyć sens postaci: wielkiego artysty" - powiedział dyrektor Teatru Wielkiego-Opery Narodowej Waldemar Dąbrowski.
Sam muzyk tak wyrażał się o partyturach: "Te bardzo kolorowe partytury powstały głównie w latach 50. i 60. Obecnie moje szkice, zresztą znacznie mniej liczne, nie są tak efektowne od strony wizualnej. Ma to związek z faktem, że po tylu latach kompozytorskiej praktyki, w trakcie pracy szybko zyskuję pewność, że wersja utworu, którą tworzę, jest właściwa i najlepsza".
Fotografie przeplatane są komentarzami kompozytora, np. "Sekcje instrumentów dętych blaszanych lubiłem zapisywać na czerwono (chociaż waltornie na żółto lub żółto z odcieniem pomarańczy), a instrumentów dętych drewnianych (tak zwane drzewo) na niebiesko, podczas gdy smyczki - na zielono. Jednak z synestezją nie ma to raczej nic wspólnego. W ogóle uważam, że synestezja jest zwykłym zawracaniem głowy, ale oczywiście wypowiadam się za siebie, bo nie słyszę kolorem".
Wystawa jest częścią obchodów jubileuszu 80. urodzin Krzysztofa Pendereckiego. Ekspozycja potrwa 7 grudnia 2013 r.
