10 i 11 kwietnia odbyła się podzielona na dwa wieczory ceremonia wręczenia nagród BAFTA. Wśród laureatów „brytyjskich Oscarów” znalazł się sir Anthony Hopkins, który został doceniony przez Brytyjską Akademię Sztuk Filmowych i Telewizyjnych za występ w dramacie „Ojciec” w reżyserii Floriana Zellera. Legendarny aktor wcielił się w mężczyznę, który zaczyna mieć objawy demencji. Mimo pogarszającego się stanu zdrowia, pragnie za wszelką cenę zachować niezależność, odrzucając pomoc córki i zatrudnionych przez nią opiekunów.
Zwycięstwo Hopkinsa można uznać za historyczne – 83-letni aktor jest najstarszym zdobywcą tej prestiżowej statuetki za najlepszą pierwszoplanową rolę męską. Pokonał on m.in. niekwestionowanego faworyta Chadwicka Bosemana, nominowanego pośmiertnie za kreację w filmie „Ma Rainey: Matka bluesa”. Dużym zaskoczeniem okazała się nie tylko wygrana gwiazdora „Milczenia owiec”, ale także jego nieobecność na ceremonii wręczenia nagród BAFTA. Jak się okazuje, Hopkins nie wziął udziału w gali, bo… był zbyt zajęty malowaniem obrazu.
Laureat Oscara od lat zafascynowany jest malarstwem, które - jak wielokrotnie opowiadał w wywiadach - daje mu ogromną satysfakcję, większą nawet niż aktorstwo. Jak ujawnił w rozmowie z portalem „MailOnline”, niedzielny wieczór spędził w jednym z walijskich hoteli, nie zdając sobie sprawy, że zdobył cenną nagrodę. Sensacyjną wiadomość przekazali mu członkowie rodziny, którzy z zapartym tchem śledzili przebieg ceremonii. „Ten film jest dla mnie bardzo ważny, a nagroda jest po prostu fajnym bonusem. Jestem nadal oszołomiony. Siedziałem w pokoju hotelowym zajęty malowaniem i nagle usłyszałem wiwaty dobiegające zza ściany. Myślałem, że w pokoju obok oglądają mecz piłki nożnej” – wyznał szczerością Hopkins.
Nagrodę w imieniu aktora przyjął reżyser i współautor scenariusza filmu „Ojciec”, Florian Zeller. Hopkins nie był jedynym laureatem, który nie wziął udziału w ceremonii – zauważalna była też nieobecność Frances McDormand, która otrzymała statuetkę dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej za swoją błyskotliwą kreację w dramacie „Nomadland”, który jest największym triumfatorem tegorocznego rozdania nagród BAFTA.
Komentując swoją nagrodzoną kreację, Hopkins przyznał, że wcielenie się w schorowanego Anthony’ego nie było dla niego problemem. „To było dla mnie łatwe. Tak naprawdę nie musiałem za dużo grać, bo sam jestem starym człowiekiem. A kiedy dostajesz tak znakomity scenariusz i współpracujesz z tak utalentowanymi aktorami, wszystko przychodzi ci z łatwością” – wyznał. (PAP Life)