Nowa odsłona debiutanckiej, solowej płyty Zbigniewa Wodeckiego, od której wydania minęły już 40 lat, bije rekordy popularności. "Zawsze powtarzam, że publiczność musiała dojrzeć do tego materiału" - żartuje Wodecki po sukcesie "1976: A Space Odyssey".
"Nagrywałem wówczas muzykę w stylu Burta Bacharacha, chciałem się popisać przed innymi muzykami, jaki jestem dobry, nie w głowie były mi hiciory" - wspomina Wodecki. I faktycznie: "hiciorów" nie było i płyta przeszła prawie niezauważona. Aż do czasu, gdy materiałem tym zainteresowali się muzycy Mitch & Mitch Orchestra.
"Ciągle mam tremę, gdy wychodzę z nimi grać" - wyznaje Wodecki. Ale dzięki licznym koncertom, płyta stawała się coraz bardziej popularna.
"Nie chcę zapeszać, ale coraz głośniej mówi się, że wkrótce będzie to płyta platynowa" - dodaje Wodecki.
Album "1976: A Space Odyssey" to 14 utworów przearanżowanych i zaproponowanych na nowo w wykonaniu Zbigniew Wodeckiego i Mitch & Mitch Orchestra And Choir. (PAP Life)