Włoska prasa poinformowała, że śpiewak podczas wakacji, które tradycyjnie spędza w rejonie miasta La Spezia w Ligurii, często odwiedza malowniczo położony na samym cyplu kościół pod wezwaniem świętego Piotra w miejscowości Porto Venere.
Gdy tam wszedł podczas kolejnej wizyty, trwał właśnie ślub młodego przedsiębiorcy z Varese i mieszkanki Mediolanu. Nagle w podniosłej chwili ceremonii w kościele zabrzmiała słynna pieśń Schuberta w nadzwyczajnym mistrzowskim wykonaniu. Gdy zdumieni państwo młodzi oraz ich bliscy spojrzeli w górę w stronę organów, skąd śpiew dochodził, ku swemu zaskoczeniu zobaczyli Andreę Bocellego.
Jak się zauważa, występ tenora nie był wcześniej przygotowanym przez rodzinę specjalnym prezentem - niespodzianką dla młodej pary.
Niezwykłe okoliczności tego zdarzenia ujawniła woźna pilnująca kościoła. Wyjaśniła, że podeszła do niej kobieta, która zapytała, czy jej mąż może zagrać na organach i zaśpiewać podczas trwającego w świątyni ślubu. Woźna zachowała czujność i zapytała na wszelki wypadek, kim jest ów mąż, ponieważ- jak zauważyła - nie został on zaproszony na ślub, a ona nie chciała zakłócić przebiegu ceremonii. Wtedy dopiero okazało się, że rozmawia z żoną Andrei Bocellego, który postanowił zrobić niespodziankę nowożeńcom, zupełnie sobie nieznanym.
Śpiewak ubrany w szary T-shirt wszedł ukradkiem na górę, zasiadł przy organach, zaśpiewał pieśń "Ave Maria" i wyszedł z kościoła zanim ktokolwiek zdążył mu podziękować.
Jedynym dowodem jego wizyty są zdjęcia zrobione przez dozorczynię.
Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP Life)