Zwiastun 4. części „Thora” wywołał oburzenie wśród fanów. Powodem „odchudzenie” głównego bohatera

Niedawno do Internetu trafił zwiastun kolejnej części przygód syna Odyna, „Thor: miłość i grom”. Materiał spotkał się z pozytywnym odbiorem, jednak nie wszyscy fani zareagowali entuzjastycznie. Część osób krytykuje fakt, że postać grana przez Chrisa Hemswortha została odchudzona.

Zwiastun 4. części „Thora” wywołał oburzenie wśród fanów. Powodem „odchudzenie” głównego bohatera
Fot.PAP/EPA

Thor wyraźnie przybrał na wadze w filmie „Avengers: Koniec gry”. Jego sylwetka była tematem wielu dyskusji, bo wielu fanów zastanawiało się, jak w kolejnych odsłonach będzie prezentował się bohater określany przez internautów mianem Grubego Thora. Odpowiedź na to pytanie przynosi pierwszy zwiastun filmu „Thor: miłość i grom”. Heros tylko chwilę wygląda tak, jakby wstał od stołu po kilkudniowej uczcie. Szybki crossfit przy użyciu łańcuchów sprawia, że wraca do wcześniejszej formy.

Ten pomysł wielu widzom nie przypadł do gustu. „Byłoby miło, gdyby Thor przez jakiś czas pozostał gruby. Miałby okazję do tego, by nauczyć się kochać swoje ciało i odkryć, że w takiej wersji też jest wartościowe” – to tylko niektóre komentarze, jakie pojawiły się w Internecie po premierze zwiastuna filmu „Thor: Miłość i grom”.

Świadomy sytuacji związanej z nadwagą Thora był reżyser filmu Taika Waititi. Jeszcze przed rozpoczęciem zdjęć przyznawał, że temat ten jest stale omawiany w Marvelu i wciąż nie wiadomo, co z tym fantem zrobić. Jak widać po zwiastunie filmu, decyzja została podjęta. Nie wiadomo tylko, jak długo Thor w czwartej części swoich przygód pozostanie w wersji bardziej obfitej.

Mimo kontrowersji związanych z wagą Thora twórcy filmu mogą spać spokojnie. Długo oczekiwany zwiastun „Thor: miłość i grom” przebojem wdarł się na salony, a przez pierwsze 24 godziny od premiery zanotował 209 milionów wyświetleń. To czwarty taki wynik w historii. Wciąż najczęściej oglądanym zwiastunem w pierwszej dobie po premierze pozostaje trailer filmu „Avengers: Koniec gry”. (PAP Life)