„W tym wyjątkowym roku, który od wielu wymaga tak dużo, Akademia jest zdeterminowana, by zaprezentować Oscary w niepowtarzalnej formie, mając na pierwszym planie na uwadze bezpieczeństwo i zdrowie wszystkich tych, którzy wezmą udział w ceremonii. Aby stworzyć show z udziałem głównych jego bohaterów tak, jak życzyłaby sobie tego publiczność, a zarazem stosować się do wytycznych związanych z pandemią, ceremonia zostanie nadana na żywo z kilku różnych lokacji, w tym z Dolby Theater. Wkrótce podamy więcej szczegółów” – czytamy w oświadczeniu Akademii, które cytuje portal „Deadline”.
Oświadczenie to nie wyjaśnia właściwie żadnych szczegółów planowanej ceremonii i nie odpowiada na najważniejsze pytania dotyczące jej przebiegu. Nie wiadomo czy będzie jeden konkretny prowadzący, nie wiadomo także, czy na widowni będzie publiczność. Wcześniej podane zostały nazwiska osób, które wyprodukują tegoroczną ceremonię oscarową. Będą to Steven Soderbergh, Stacey Sher oraz Jesse Collins.
Wiele wskazuje jednak na to, że organizatorzy gali rozdania Oscarów podążą ścieżką wydeptaną przez podobne ceremonie rozdania nagród MTV VMA i Emmy. W ich przypadku wykorzystane zostały różne miejsca, w których pojawiały się znakomitości ogłaszające zwycięzców. Ci jednak nie pojawiali się osobiście na miejscu, lecz łączyli się wirtualnie ze swoich domów, bądź miejsc, w których aktualnie przebywają. Podobnie ma wyglądać ceremonia rozdania Złotych Globów, która odbędzie się pod koniec lutego. W Rainbow Roomie w Nowym Jorku poprowadzi ją Tina Fey, a partnerować jej będzie w Beverly Hilton w Los Angeles – Amy Poehler.
Zmiany w tegorocznej ceremonii rozdania Oscarów zostały wprowadzone w związku z pandemią COVID-19. Wydawało się, że w kwietniu pandemia będzie już w odwrocie. Stało się inaczej. Aktualnie w Los Angeles umiera z powodu koronawirusa więcej osób niż pod koniec ubiegłego roku. (PAP Life)