Russell Crowe ma na sowim koncie kilkadziesiąt nagród i kreacji, jednak największy ślad w światowym kinie odcisnął, wcielając się w postać tytułowego Gladiatora. Za tę rolę otrzymał Oscara i dołączył tym samym do grupy najbardziej cenionych aktorów świata.
Urodził się w Nowej Zelandii, jednak dorastał w Australii. Jego rodzice zajmowali się dostarczaniem cateringu m.in. dla ekip filmowych i telewizyjnych. Dzięki temu Crowe zadebiutował przed kamerą już w wieku 6 lat. Zagrał sierotę w serialu "Spyforce". Ta przygoda jednak nie zaszczepiła w nim miłości do aktorstwa. Marzył, by zostać muzykiem i dzięki ciężkiej pracy spełnił to pragnienie. W 1980 roku wydał pierwszy singiel z utworem "I want to be like Marlon Brando" i założył zespół o nazwie Roman Antix. Po latach grupa przekształciła się w 30 Odd Foot of Grunts. Crowe do dziś jest jednym z członków tego zespołu.
Do aktorstwa na dobre przekonał się w 1990 roku, gdy stanął na planie filmów "Blood Oath" i "Prisoners of the Sun". Dzięki temu stał się znanym australijski aktorem. Światową sławę przyniósł mu film "Romper Stomper" z 1992 roku. Później już grał w kilku filmach rocznie. W 1995 roku zagrał jedną z głównych ról w westernie "Szybcy i martwi" u boku Sharon Stone i Leonardo DiCaprio.
Pierwszą nominację do Oscara otrzymał za rolę w filmie "Informator" z 1999 roku. Rok później zagrał główną rolę w "Gladiatorze" i to właśnie ta kreacja przyniosła mu największe uznanie. Otrzymał za nią szereg nagród m.in. Oscara za główna rolę męską. W 2002 roku triumfował na gali rozdania Złotych Globów. Nagrodzono go za udział w filmie "Piękny umysł". Za postać Johna Forbesa w tym filmie otrzymał także, trzecią już, nominację do złotej statuetki.
Mimo wielkich sukcesów sława jednak nie uderzyła mu do głowy. "Pochodzę z kraju, w którym takie sprawy traktuje się bardzo przyziemnie. Nie staram się udawać kogoś, kim nie jestem. Regularnie widuję się z rodziną i przyjaciółmi, którzy znają mnie, jako normalnego człowieka. Nie chcę, żeby sława uderzyła mi do głowy, wolę raczej twardo stąpać po ziemi. Moja praca sprawia mi przyjemność, nie traktuję jej, jako przepustki do sławy" - mówił w wywiadzie dla portalu stopklatka.pl tuż po sukcesach związanych z jego trzema największymi kreacjami.
Od tamtej pory zagrał w kilkunastu filmach m.in. "Pan i władca: Na krańcu świata", "American Gangster", "Stan gry", "Dla niej wszystko" oraz "Robin Hood", jednak najbardziej pracowite miał ostatnie dwa lata. Ich owoc już można oglądać w kinach.
25 stycznia na polskich ekranach pojawiła się adaptacja słynnego musicalu "Nędznicy", gdzie Crowe wcielił się w inspektora Javerta - jedną z czołowych postaci w tej historii.
Od 15 marca polscy fani aktora będą mogli oglądać go w thrillerze "Władza", gdzie Crowe wciela się w postać bezwzględnego burmistrza, który wypowiada otwartą wojnę pewnemu byłemu policjantowi - Billemu Taggartowi. Mężczyzna bardzo chciałby wrócić do zawodu. Burmistrz używa podstępu, by wrobić swojego wroga.
"Ta historia ma w sobie niezwykłą filmową moc, która przejawia się zarówno w wątkach fabularnych, jak i w dialogach, w sposobie, w jaki bohaterowie ze sobą rozmawiają. Lubię, kiedy projekty, w których występuję, wpływają na mnie fizycznie. Czytając scenariusz Władzy, dostałem gęsiej skórki i zacząłem wczuwać się w postać burmistrza, rozumować jak on, podejmować wraz z nim wiążące decyzje. To bardzo dojrzała opowieść" - przyznaje Crowe.
Następnym obrazem z udziałem tego aktora będzie zapowiedziany na czerwiec "Człowiek ze stali" - kolejna opowieść o Supermanie. (PAP Life) fot.PAP/EPA
Russell Crowe - trzy premiery w polskich kinach
czwartek, 31 stycznia 2013 (17:06)
Laureat Oscara i Złotego Globa Russell Crowe w tym roku będzie częstym gościem na ekranach polskich kin. Od tygodnia można oglądać go w ekranizacji "Nędzników", a już w marcu pojawi się w thrillerze "Władza". Na premierę czeka też kolejny Supermen z udziałem aktora.