Aktorka w poście wspomina co prawda o „powolnym umieraniu” i żałuje, że nie posłuchała taty, który powtarzał, żeby poszła na farmację czy psychiatrię („Proszę słuchać RODZICÓW”, apeluje), ale widzi i dobre strony ten sytuacji: „Będę robić na drutach, szydełkiem, czytać, mogę gadać do Was... uczyć dziergania”.
Internauci od razu podchwycili wątek włóczkowego coachingu. Osoba z profilu madebyd2020 skomentowała: „Będziemy się umawiać na tajne komplety z drutami szydełkiem. Albo online w cyklu wool&wine. Oby tylko sklepy z włóczkami dostarczały zamówienia”. Inni też się od razu piszą na naukę. Niektórzy psioczą na kolejne ograniczenia rządowe. Zwłaszcza że – ich zdaniem - brakuje w nich konsekwencji. Internauta Albert Henryk w niewybrednych słowach wspomina o nadal otwartych kościołach. Na to Biedrzyńska nie traci rezonu: „Będę dziergać po kościołach” - odpowiada.
Przy okazji zachęca do kupowania jej produktów. Właśnie – produktów. Gdy na początku tego roku opowiadała o swojej pasji do szydełkowania, zaznaczała, że robi to od wczesnego dzieciństwa, ale w ramach hobby. Teraz promuje już swoją markę ubrań hand made. Na próbkach wyrobów, zaprezentowanych obok wpisów, widać metki: „AB Adrianna Biedrzyńska KNITTING”. Podobną nazwę noszą jej strony w Facebooku i Instagramie, poświęcone robótkom ręcznym. Można już kupić np. dziergane czapki z pomponami. Aktorka informuje, że zamówienia należy składać za ich pośrednictwem wspomnianych stron.
(PAP Life)