Znakiem rozpoznawalnym Petera Lindbergha były czarno - białe zdjęcia gwiazd, które zdobyły miano kultowych.
Współpracował z największymi światowymi magazynami modowymi, współtworzył kampanie reklamowe gigantów z branży.
Prace Lindbergha znajdują się w kolekcjach wielu muzeów i galerii sztuki. Pokazywane były między innymi w Centrum Pompidou, PS1 MoMA czy V&A.
fot.PAP/DPA
To nieodżałowana strata - to reakcje na wieść o śmierci jednego z najbardziej uznanych i cenionych fotografów.
Zawsze powtarzał, że "w byciu nieperfekcyjnym jest siła i poezja". Dlatego w czasach, kiedy retusz odziera bohaterów zdjęć z prawdy i czyni z nich postaci nieskazitelne, fotograf Peter Lindbergh konsekwentnie odmawiał retuszowania czegokolwiek. To spowodowało, że jego fotografie są surowe, bardzo charakterystyczne i co najważniejsze - prawdziwe.
Zapytany o to, dlaczego nie poddaje się presji perfekcyjności i zakłamywania rzeczywistości, wyjaśnia, że jego postawa to kwestia etyki i estetyki. "Widzimy osobowości pozbawione człowieczeństwa - i uważamy, że to one są realne" - przyznaje.
"Oznaki wieku, doświadczenia zostały zmyte z twarzy tych mężczyzn i kobiet. Jestem głęboko przekonany, że prawdziwe piękno pochodzi tylko z akceptacji siebie, świadomości tego, kim naprawdę jesteśmy. To kwestia tożsamości" - podkreśla.
Lindbergh urodził się w 1944 roku w Lesznie. Dwa miesiące po jego narodzinach, rodzina została zmuszona do emigracji. "Wiem, że moja mama, babcia, siostra i brat spakowaliśmy się na dwukołowy wóz z koniem i tak przemierzyliśmy ponad 2,5 tys. kilometrów" - wspomina.
W młodości był nieco zagubiony - przez dwa lata tułał się po Europie. Podążał nawet śladami Van Gogha, spędził kilka miesięcy w Arles, gdzie pracował na farmie i malował. Fotografię odkrył przez przypadek - chciał uwiecznić na zdjęciach dzieci swojego brata. "Mój brat ma fantastyczne dzieci, z jakiegoś powodu chciałem je fotografować, wtedy kupiłem pierwszy aparat. Dzieci mają w sobie coś nieuchwytnego" - wspominał.
Jego sesje nie tyle ilustrowały, co stanowiły najcenniejszą ozdobę magazynów modowych. Uwielbiał surowe piękno, podobnie jak surowość czarno-białej fotografii.
"Gdy fotografujesz w czerni i bieli umieszczasz swój temat w rzeczywistości, która różni się od realnego świata w kolorze: to ty interpretujesz rzeczywistość poprzez mieszanie czerni i bieli w celu uzyskania cieni, świateł i form. Myślę, że czerń i biel mają moc redukowania i przekształcania rzeczywistości w coś innego. Jest to pierwszy mały krok w kierunku ucieczki przed czymś normalnym czy rzeczywistym i znalezienia czegoś bardziej interesującego - czegoś, nierzeczywistego" - wyjaśnił fotograf. (PAP Life)