Laureatka Oscara
Nicole Kidman, która w 2003 roku dostała Oscara za rolę w poruszającym dramacie „Godziny”, w tym roku znów ma szansę znaleźć się w gronie szczęśliwych laureatów tej nagrody. W tym roku została nominowana za występ w dramacie biograficznym „Being the Ricardos” w reżyserii Aarona Sorkina. Aktorka wcieliła się w nim w legendę amerykańskiej telewizji Lucille Ball, która zasłynęła jako gwiazda emitowanego w latach 50. XX wieku serialu komediowego „Kocham Lucy”.
Poważna konkurencja
Kidman, która za tę rolę otrzymała już Złoty Glob, podkreśla w wywiadach, że zagranie Lucille Ball było największym wyzwaniem w jej karierze. A tuż po ogłoszeniu nazwisk nominowanych do Oscara artystów zamieściła na Instagramie post, w którym podziękowała za to wyróżnienie. „To była najtrudniejsza rola, jaką kiedykolwiek zagrałam. Bardzo doceniam to, że zostałam w ten sposób doceniona” – napisała gwiazda. W wyścigu po statuetkę dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej Kidman zmierzy się z Jessicą Chastain („Oczy Tammy Fay”), Olivią Colman („Córka”), Penelope Cruz („Matki równoległe”) oraz Kristen Stewart („Spencer”).
Niespodziewana wiadomość?
Teraz, goszcząc w programie „The View”, aktorka opowiedziała ze szczegółami o okolicznościach, w jakich dowiedziała się o nominacji do Oscara. „Dopiero wróciliśmy z Australii. Moje dzieci, mój mąż i ja jedliśmy właśnie śniadanie. Sądziłam, że nominacje zostaną ogłoszone następnego dnia, więc kompletnie nie byłam na to przygotowana. Gdy o tym usłyszałam, dosłownie zaczęłam płakać. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak wiele miałam w sobie emocji związanych z tym projektem” – wyjawiła gwiazda. I dodała, że reakcja jej córek – 11-letniej Faith Margaret i 13-letniej Sunday Rose – była dużo mniej entuzjastyczna. „Moje córki spojrzały na mnie i powiedziały tylko: „Wow, gratulacje mamo. Ale musimy już iść, bo się spóźnimy. Pa” – powiedziała ze śmiechem Kidman. (PAP Life)