Kiedy w 2016 roku w katalogu Netflixa zadebiutował serial „Stranger Things”, produkcja natychmiast zachwyciła widzów i szybko stała się popkulturowym fenomenem. A z odtwórczyni roli Jedenastki, 12-letniej wówczas Millie Bobby Brown, uczyniła jedną z najbardziej rozchwytywanych aktorek młodego pokolenia. Brytyjska gwiazda za występ w bijącej rekordy popularności serii dostała dwie nominacje do Emmy, nagrodę Saturna oraz Kryształową Statuetkę People’s Choice dla ulubionej aktorki telewizyjnej. Brown, która w zeszłym roku pojawiła się w filmie „Godzilla II: Król potworów”, będziemy mogli wkrótce zobaczyć w nowej roli. Już 23 września do katalogu Netflixa trafi przygodowy kryminał „Enola Holmes”, w którym Brytyjka wcieliła się w postać młodszej siostry legendarnego detektywa Sherlocka Holmesa.
Brown była również producentką tego filmu. Jak zaznaczyła w najnowszym wywiadzie, praca nad nim była dla niej inspirującym doświadczeniem. „Wszystko zaczęło się od książki Nancy Springer. Najpierw przeczytała ją moja starsza siostra Paige. Po lekturze od razu wiedziałam, że chcę ożywić tę historię i pomyślałam: Jak to zrobimy?. Mój niesamowity tata powiedział: Znajdziemy sposób. Przedstawiliśmy projekt wytwórni Legendary Pictures i wyjaśniliśmy, dlaczego należy opowiedzieć tę historię. Nie sądzę, żebym w jakimkolwiek filmie widziała młodą brytyjską główną bohaterkę. Oczywiście mamy Hermionę z Harry'ego Pottera, ale to nie była główna postać. Chcieliśmy więc stworzyć coś, co zainspiruje dorastające dziewczyny” – stwierdziła Brown w rozmowie z brytyjskim magazynem „Vogue”.
Aktorka zapewnia, że była zaangażowana w niemal każdy aspekt produkcji. „Brałam udział w castingu i tworzeniu scenariusza. Reżyser Harry Bradbeer i ja bez końca rozmawialiśmy o tym, co powinno znaleźć się w tym filmie. Energia, emocje i ekscentryczność – te trzy rzeczy były dla nas kluczowe. Na planie czułam, że jestem traktowana poważnie. Mój wiek i płeć nie sprawiały, że moje słowa i pomysły były inaczej oceniane. Wysłuchano mnie i naprawdę to doceniam” – wyznała 16-letnia gwiazda. I dodała, że z miejsca pokochała postać Enoli Holmes. „Jest odważna, wrażliwa, uczciwa i dowcipna. Choć boi się samotności, finalnie znajduje cel w życiu. Taka jest historia dorastania. Mam nadzieję, że ten film doda odwagi młodym dziewczynom, by nie bały się bronić tego, w co wierzą” – powiedziała Brown.
W obsadzie produkcji znalazła się plejada gwiazd. Sherlocka Holmesa zagrał znany z ról Supermana i Wiedźmina Henry Cavill, w Mycrofta zaś wcielił się Sam Claflin. Millie Bobby Brown na ekranie partneruje również Helena Bonham Carter, która zagrała matkę Enoli, Eudorię. Jak zdradza Brown, dwukrotnie nominowana do Oscara gwiazda jest dla niej niedoścignionym wzorem. „Praca z nią była cudowna. Helena Bonham Carter jest legendą, więc obserwowałam ją uważnie i uczyłam się od niej. Byłam pod ogromnym wrażeniem każdego ujęcia. Jest niesamowicie wszechstronna. Aspiruję do tego, by być taka w przyszłości. Miałam wielkie szczęście, że mogłam przebywać w jej obecności przez dziewięć i pół godziny dziennie. Staram się podążać śladami wspaniałych kobiet, które zrobiły fantastyczne kariery i wciąż je rozwijają” – przyznała Brown. (PAP Life)