Obok Gibsona w „Force of Nature” zobaczymy m.in. Emile’a Hirscha. Wcieli się on w postać policjanta, który podczas ewakuacji jednego z budynków przed nadchodzącym huraganem spotka upartego Raya (Gibson). Mężczyzna nie chce opuścić mieszkania, ignorując nie tylko prośby funkcjonariusza, ale też prośby swojej córki (Kate Bosworth). Kiedy do budynku, w którym mieszkają wdziera się grupa złodziei kierowana przez niejakiego Jana Chrzciciela (David Zayas), Ray ujawnia, że jest emerytowanym policjantem i od dawna ma na pieńku ze złodziejami.
Film wyreżyserował Michael Polish, a scenariusz napisał Cory Miller, dla którego to debiut w roli scenarzysty filmu długometrażowego. Fabuła „Force of Nature” do złudzenia przypomina tę znaną z filmu „Huragan” z 2018 roku. Dzieło wyreżyserowane przez Roba Cohena było jedną z największych klap filmowych roku. To nie wróży najlepiej nowej produkcji z Melem Gibsonem.
„Force of Nature” to jeden z kilku filmów, w których powinniśmy zobaczyć Mela Gibsona w nadchodzących miesiącach. Na premierę czeka m.in. „Boss Level” Joego Carnahana. Gibson wcieli się w nim w postać emerytowanego komandosa, który w nieskończoność przeżywa dzień swojej śmierci. Aktora zobaczymy też u boku Charliego Hunnama, Moreny Baccarin, Ruperta Frienda i Clancy’ego Browna w filmie „Waldo” oraz w filmie „Fatman”. W tym ostatnim zagra Świętego Mikołaja, którego tropem podąża płatny zabójca. (PAP Life)