Margaret Qualley - od baletnicy do hippiski Tarantino

"Czasem wydaje mi się, że nie zasługuję na życie, które mam" - przyznaje Margaret Qualley. Córkę Andie MacDowell można oglądać w najnowszym filmie Tarantino, choć ona sama marzyła o karierze tancerki baletowej.

Margaret Qualley - od baletnicy do hippiski Tarantino
fot. PAP/EPA

Jej porywający taniec w reklamie Kenzo stał się hitem sieci, a swoją niezwykłą kreacją młodej hippiski Pussycat, Margaret Qualley zachwyciła samego Tarantino. "Sceny z jej udziałem były tak dobre, że nie były cięte ani wycinane" - tak o roli Qualley mówił sam reżyser "Pewnego razu w Hollywood".

Choć Margaret Qualley nie jest nowicjuszką, rola u Quentina Tarantino z pewnością stanie się trampoliną do jeszcze większego sukcesu, szczególnie po takich recenzjach samego reżysera.

W rozmowie z magazynem "Paper", 24-letnia aktorka wyznaje, że choć woli myśleć, że to ciężka praca sprzyja jej karierze, zdaje sobie sprawę, że jako córka Andie MacDowell jest uprzywilejowana. "Jestem świadoma tego, że wiele drzwi się dla mnie otworzyło. Od bardzo młodego wieku miałam szanse, których normalnie bym nie miała" - wyznaje.

Marzyła o balecie, jednak jak wspomina w wywiadzie, niewystarczające treningi i poświęcenie w młodym wieku przyczyniły się do tego, że podjęła decyzję o porzuceniu tańca. "Pomyślałam, że jeśli nie mogę być w tym najlepsza, to nie ma sensu tego robić" - przyznaje.

Zdradza również, że długo odpychała od siebie myśl o karierze aktorskiej, aż pewnego dnia jej chłopak zabrał ją na zajęcia teatralne. "Postaram się ciężko pracować i robić to najlepiej jak potrafię, bo okazuje się, że to moja pasja" - przypomina sobie moment, gdy pointy zamieniła na scenariusze.

Balet nigdy nie dał o sobie zapomnieć, albo to właśnie aktorstwo zbliżyło ją bardziej do sztuki, którą kocha. Zagrała, bowiem w mini-serialu "Fosse/Verdon", który opowiada o współpracy i romansie Boba Fosse, reżysera i choreografa z Gwen Verdon, broadwayowską gwiazdą. "Myślę, że jako tancerka nigdy nie miałabym takiej możliwości" - przyznaje.

Po przesłuchaniach do filmu, który jeszcze przed premierą stał się najgłośniejszą produkcją tego roku, aktorka nie miała zbyt dużych oczekiwań, tym bardziej, że telefon długo milczał. Wtedy jej ojciec - Paul Qualley, który mieszka w Panamie - zachęcił ją, aby poigrała trochę z losem. "Wiesz, kiedy starasz się o pracę, najlepiej zaplanować wakacje, ponieważ na pewno nie będziesz mogła z nich skorzystać. Tata powiedział, żebym zarezerwowała bilet do Panamy, a na pewno dostanę tę rolę" - wspomina. I tak, siedząc na plaży odebrała telefon od agenta, który poprosił ją o szybki powrót, bo została zaproszona na czytanie kilku scen z Bradem Pittem. "To było istne szaleństwo" - dodaje.

Wspomina, że była przerażona, jednak Tarantino potrafił uspokoić jej nerwy, podobnie jak pamiętnik, w którym zapisuje wszystko to, co ją stresuje, ale również ekscytuje. Reżyser dał jej jedną cenną uwagę, aby podążała za swoim instynktem, ona nauczyła się bardziej polegać na reżyserze, przyznając równocześnie, że to bardzo wyzwalające.

"Jedną z najfajniejszych rzeczy w pracy z Quentinem jest to, że jest tak podekscytowany tym co robi. Za każdym razem, gdy pojawia się na planie jest jak małe dziecko w Boże Narodzenie" - wspomina. Przyznała również, że była zaskoczona tym, że pojawia się w tak wielu scenach. "Jest mnie tam więcej niż się spodziewałam" - żartuje. "Jeśli to mój ostatni film, cóż, miałam cudowne doświadczenie" - żartuje. (PAP Life)

Słuchaj RMF Classic i RMF Classic+ w aplikacji.

Pobierz i miej najpiękniejszą muzykę filmową i klasyczną zawsze przy sobie.

Aplikacja mobilna RMF Classic