„Grywałam już drugoplanowe role we francuskich filmach, ale tak naprawdę to się bałam. Wielu francuskich reżyserów oferowało mi udział w swoich projektach, ale byłam zbyt przestraszona, by grać w języku francuskim. Myślałam, że powinien to zrobić ktoś, kto jest z nim bardziej zapoznany. Nie pamiętam jednak, czemu akurat teraz się zgodziłam” – wyznała Jodie Foster w trakcie konferencji prasowej podczas trwającego właśnie Festiwalu Filmowego w Cannes.
Wyreżyserowany przez Rebekkę Zlotowski „Vie privee” był w Cannes oklaskiwany przez widzów przez osiem minut. Dwukrotna laureatka Oscara wciela się w nim w rolę psychoterapeutki przekonanej o tym, że samobójstwo jej pacjentki tak naprawdę było morderstwem. Jest to pierwsza produkcja od czasu „Bardzo długich zaręczyn” z 2004 roku, w której mówi po francusku.
„Wspaniałe jest to, że kiedy gram po francusku, to jestem zupełnie inną osobą. Mam wyższy głos, nie jestem taka pewna siebie i łatwo się frustruję, bo nie mogę wyrazić się tak, jak bym tego chciała. W pewien sposób kreuje to zupełnie nową postać w moim wykonaniu. Zawsze chciałam zagrać główną rolę we francuskojęzycznej produkcji, ale nauczenie się wszystkich dialogów było dla mnie wyzwaniem” – zwierza się dalej Foster.
Zapytana o to, jakie role chciałaby teraz zagrać, gwiazda „Milczenia owiec” odpowiada, że chętnie skupiłaby się na komediach. Wraz z wiekiem, częściej zwraca uwagę na łatwiejszy repertuar. Zamierza też wspierać młodych twórców oraz rozpoczynających przygodę z zawodem aktorów. Ze śmiechem przyznaje, że przydałoby im się kilka dobrych rad od „starszej pani”. (PAP Life)