Nakręcony w 1982 roku „TRON” nie został hitem kasowym, ale z czasem zyskał status filmu kultowego. Opowiadał o programiście, w tej roli Jeff Bridges, który został uwięziony wewnątrz systemu komputerowego. Aby się z niego wydostać, musiał przejść serię niebezpiecznych rozgrywek, które sam zaprojektował. Do historii kina przeszły rewolucyjne naówczas efekty specjalne.
W 2010 roku Joseph Kosinski nakręcił film „Tron: Dziedzictwo”, w którym powróciły postaci z pierwszego filmu (Bridges i Bruce Boxleitner). Dołączyli do nich m.in. Gareth Hedlund i Olivia Wilde. Tym razem studio Disneya mogło ogłosić pełen sukces. Oprócz 400 milionów dolarów zysku, film został też nominowany do Oscara za najlepszy montaż dźwięku. Przegrał jednak z „Incepcją”.
Temat trzeciej części filmu podgrzewany był, zanim nawet „Tron: Dziedzictwo” trafił do kin. Tuż przed premierą pojawiły się informacje, że scenariusz trzeciej części jest już gotowy. Minęło jednak pięć kolejnych lat, gdy wydawało się, że prace nad „trójką” w końcu wystartują. Produkcja została jednak odwołana, a powodem była kasowa klapa innego filmu Disneya „Kraina jutra”. Dwa lata później temat powrócił wraz z Jaredem Leto, który w filmie zatytułowanym „Tron: Destiny” („Tron: Przeznaczenie”) miałby się wcielić w rolę postaci o imieniu Ares.
Jednak dopiero teraz pojawiły się konkrety. Reżyserem niezatytułowanej jeszcze trzeciej części „TRON-u” będzie Gareth Davis, który debiutował w 2016 roku nominowanym do sześciu Oscarów filmem „Lion. Droga do domu”. Dwa lata później nakręcił „Marię Magdalenę” z Rooney Marą i Joaquinem Phoeniksem. Teraz, jeśli nic nie stanie na przeszkodzie, zajmie się kontynuacją kultowego filmu, do której ostatnią wersję scenariusza napisał Jesse Wigutow. (PAP Life)