Fartuszek Dorotki i epickie suknie - modowe dziedzictwo Judy Garland

Stroje, w których występowała na scenie, trwale zapisały się w historii mody, będąc elementem jej gwiazdorskiego wizerunku. Modowe dziedzictwo Judy Garland to przede wszystkim ubrania z mocno zaznaczonymi ramionami, kwiatowe wzory, pierzaste boa i epickie suknie.

Fartuszek Dorotki i epickie suknie - modowe dziedzictwo Judy Garland
fot.PAP/EPA

Judy Garland, jedna z największych gwiazd w historii Hollywood, zasłynęła rolą Dorotki w kultowym obrazie "Czarnoksiężnik z Oz". Charakterystyczny strój 16-letniej wówczas Judy - czerwone pantofelki i rozkloszowana bawełniana sukienka w białoniebieską drobniutką kratkę przypominająca fartuszek - należy niewątpliwie do niezapomnianych filmowych kostiumów. Kostiumów, które nota bene inspirują świat mody po dziś dzień. Kiedy przywodzące na myśl słynny strój Dorotki stylizacje pokryte charakterystycznym kraciastym wzorem pojawiły się na wybiegach wiosną 2016 r., to właśnie postać Judy Garland wymieniana była jako główna inspiracja projektów.

Zarówno kariera, jak i życie prywatne Garland były burzliwe. W filmach występowała od dziecka. W okresie dojrzewania, który spędziła na planach filmowych, uzależniła się od narkotyków. Wytwórnia MGM, w której podpisała kontrakt w wieku 13 lat, zmuszała ją do morderczej pracy i to tam regularnie podawano jej środki odurzające. Dwukrotnie nominowano ją do nagrody Oscara. Pięciokrotnie wyszła za mąż. Przez całe życie borykała się z kompleksami oraz uzależnieniem od alkoholu i leków nasennych. Choć jej najsłynniejszą rolą pozostaje Dorotka z bajkowego musicalu "Czarnoksiężnik z Oz", w którym zaśpiewała ponadczasowy przebój "Somewhere Over the Rainbow", na przestrzeni lat zagrała w ponad 20 filmach, tworząc zapadające w pamięć aktorskie kreacje.

Oglądając zdjęcia zapowiadające nową biografię gwiazdy, w której główną rolę powierzono Renee Zellweger, doskonale widać, że styl ikony amerykańskiego kina bynajmniej nie skończył się na słynnym fartuszku Dorotki. Według Jany Temime, projektantki kostiumów do filmu "Judy", charakterystyczny sposób ubierania się Garland nie bez przyczyny został zapamiętany jako element jej gwiazdorskiego wizerunku - w niemal równym stopniu, co niepowtarzalny głos i charyzma, którą zachwycała na scenie. "Miała bardzo specyficzny styl. Zawsze grała. Była komikiem, dowcipną kobietą. Bawiła się strojem. A miłość do mody rozbrzmiewała w jej stylizacjach uwielbieniem do piór i cekinów" - wyznaje w rozmowie z "The Guardian" Temime.

Film, który światową premierę będzie miał 4 października, opowiada o ostatnim roku życia gwiazdy i jej ostatniej, londyńskiej trasie koncertowej z 1968 r. Po upływie dekad, na których piętno odcisnęły uzależnienia i załamania nerwowe, jest zmuszona jechać do Londynu na pięć tygodni, by dać serię występów w tamtejszym klubie kabaretowym. Umiera w czerwcu następnego roku, w wieku 47 lat, po przedawkowaniu leków nasennych. Ani sama produkcja, ani wybór Zellweger jako odtwórczyni głównej roli nie uzyskały aprobaty najbliższej rodziny zmarłej gwiazdy - w tym córki Lizy Minelli.

"Wszystkie kostiumy były inspirowane strojami, które nosiła Garland, ale nic nie jest dokładną kopią - po części z uwagi na trudności w uzyskaniu praw autorskich, a po części dlatego, że nie chciałam ich kopiować. Film opowiada o Judy, ale nie jest to dokument o niej" - wyjaśnia Temime. Jej stroje wiele mówią o Garland. Na początku filmu, kiedy bohaterka jest zasadniczo bezdomna, ubrana jest ona w jasnopomarańczowy żakardowy garnitur i zieloną jedwabną bluzkę. "Próbuje znaleźć hotel na noc, a jest ubrana tak, jak by miała wyjść na scenę. To jest jej życie w tym momencie. Jest gwiazdą - co prawda nie ma dachu nad głową, ale musi wyglądać jak gwiazda" - wyjaśnia kostiumografka.

Podobny zabieg widzimy w scenie tuż przed wieczornym występem gwiazdy w ramach londyńskiej trasy. "Jej suknia jest bardzo dużym kontrastem do stanu umysłu, jaki miała w tamtym momencie. Czuje się okropnie, pije, nie może spać. Ale jej strój to kwintesencja sukcesu i hollywoodzkiego splendoru" - mówi Temime. Ubiór był dla Garland swego rodzaju maską, efektowną fasadą, za którą skrywały się niepewność, lęki, frustracje.

Styl Garland odbija się echem w dzisiejszych czasach, wykraczając daleko poza kultowy strój z "Czarnoksiężnika z Oz". Wystarczy spojrzeć na mocno zaznaczone rękawy, które jej postać, Esther, nosiła w "Spotkamy się w St. Louis". Trend ten jest dziś wszechobecny: widzimy go zarówno na wybiegach luksusowych marek, takich jak Balmain, jak i w ofercie popularnych sieciówek, jak Zara. Z kolei kamizelka i dopasowana kurtka, które Garland miała na sobie w "Narodzinach gwiazdy", z powodzeniem mogłyby znaleźć się na pokazach Marca Jacobsa, Gucci lub Burberry. Podobnie, jak kwieciste sukienki, pierzaste boa czy wzorzyste garnitury, w których regularnie występowała na scenie, a które wciąż inspirują światowych projektantów.

Pomimo tego, że do stworzenia kostiumów Temime użyła wielu ubrań w stylu vintage, nie miała ona intencji, by filmowa Judy Garland wyglądała na postać historyczną. "Chciałam sprawić, że wyda się wieczna, tak jak jej styl. Ten zaś jest nieśmiertelny - wszystko, co nosiła, mogłybyśmy i my nosić dzisiaj. Na tym polega fenomen jej stylu" - konstatuje. (PAP Life)

Słuchaj RMF Classic i RMF Classic+ w aplikacji.

Pobierz i miej najpiękniejszą muzykę filmową i klasyczną zawsze przy sobie.

Aplikacja mobilna RMF Classic