Album jest zbiorem najlepszych fotografii Annie Leibovitz wykonanych w trakcie 40 lat jej pracy. Powstał w ramach projektu "Sumo" wydawnictwa Taschen.
"Linia wydawnictwa sumo, obnosi się do rozmiarów albumu; potrzeba zawodnika tej dyscypliny, aby go udźwignąć" - żartuje wydawca Benedikt Taschen.
Album waży ponad 26 kilogramów liczy 476 stron, a do jego prezentacji zaangażowano projektanta Marca Newsona, który stworzył specjalny stolik inspirowany statywem do aparatu, dołączony do każdego egzemplarza. Choć ten pokaźny, retrospektywny zbiór prac Annie Leibovitz kosztował 18 tys. zł został wyprzedany. W zbiorze umieszczono fotografie największych gwiazd i osobistości świata kultury, mody, telewizji, które Leibovitz portretowała w ciągu ostatnich 40 lat swojej pracy.
"Moje albumy zwykle stanowią edycje limitowane, albo są projektami specjalnymi. Każdy z nich jest dość niekonwencjonalny. Dlatego też tak bardzo spodobała mi się propozycja Benedikta Taschena, który przyszedł do mnie i powiedział, że chce opublikować moje zdjęcia w tak jak w 1999 roku opublikowano prace Helmuta Newtona. Linia sumo w sposób dosłowny odnosi się do rozmiarów albumów, które są największe i najcięższe" - wyjaśniła Annie Leibovitz.
Słynnej fotograf spodobał się nie tylko pomysł prezentacji jej zdjęć w rozmiarze XXL, ale również forma ich prezentacji. Do udziału w projekcie zaproszono Marca Newsona, który na potrzeby wydawnictwa zaprojektował stolik, będący statywem dla albumu.
"Gdy myślałam o propozycji Benedikta uznałam, że nie jest to zwykła książka, a instalacja artystyczna. Spodobał mi się pomysł stworzenia dla albumu specjalnego statywu, który ułatwia oglądanie zdjęć - nie trzeba się do niego schylać. W ten sposób całość staje się elementem wystroju wnętrza, swoistym meblem i dziełem sztuki, które zmienia się za każdym razem, kiedy przewracamy stronę albumu" - dodała Leibovitz. fot.PAP/EPA (PAP Life)