Okazją do zapytania o plany ewentualnego powrotu do świata stworzonego przez J.K. Rowling była promocja najnowszego filmu Daniela Radcliffe’a „Escape from Pretoria”. Choć saga o przygodach Harry’ego Pottera definitywnie się skończyła, to jej miejsce zastąpiły dziejące się kilkadziesiąt lat wcześniej „Fantastyczne zwierzęta”. Powstały już dwa filmy z tego cyklu, a w przygotowaniu jest trzeci. Teoretycznie byłaby więc okazja do tego, by w jakiś sposób powrócić do roli Pottera.
W wywiadzie udzielonym magazynowi „Variety”, Radcliffe jest jednak sceptyczny co do swojego powrotu do roli czarodzieja. „Nie sądzę bym miał pojawić się w serii Fantastyczne zwierzęta. Nie lubię definitywnie czegoś odmawiać, ale nie jest to coś, co chciałbym zagrać za wszelką cenę. Myślę, że czarodziejska saga poszła do przodu i ma się bez nas całkiem dobrze. I cieszę się, że tak jest. Lubię moje życie. Nie mówię, że nigdy nie wrócę do żadnej filmowej serii, ale podoba mi się elastyczność mojej aktualnej kariery. I nie chciałbym wplątać się w sytuację, w której podpisuję kontrakt wiążący mnie z jakąś serią przez kilka następnych lat” – przekonuje Radcliffe.
Po tym, jak pożegnał się z Harrym Potterem, Radcliffe’a można było oglądać w co najmniej kilku zaskakujących wcieleniach. Aktor zagrał między innymi w „Rogach”, gdzie można jego postać miała ogromne poroże wyrastające z czoła. Na potrzeby roli neonazisty w „Imperium” aktor ogolił głowę na łyso, a w „Człowieku-scyzoryku” zagrał pierdzącego trupa. Z kolei w 2019 roku Radcliffe zagrał w filmie „Guns Akimbo” rolę młodego programisty, który budzi się z dwoma pistoletami przytwierdzonymi na stałe do dłoni.
„Podoba mi się, że uważany jestem za aktora, który nie cofnie się przed niczym. Ale to nie tak, że ogłosiłem światu: Znajdźcie mi najdziwniejsze role, jakie tylko istnieją!. Nie wybierałem projektów tylko dlatego, że były dziwne. W Człowieku-scyzoryku zagrałem pierdzące zwłoki i nie był to film dla każdego. Z drugiej strony był to niewiarygodnie mądry film, który miał do powiedzenia coś pięknego o człowieczeństwie. Jasne, zrobiłem Guns Akimbo, ale zagrałem też w Escape from Pretoria, który był bardzo mocno umiejscowiony w realizmie. Wydaje mi się, że tak długo grałem jedną rolę, że teraz bardziej widoczne jest, gry gram kogoś zupełnie innego” – tłumaczy Radcliffe. I dodaje, że jego marzeniem jest powrót na deski Broadwayu.
W opartym na faktach filmie „Escape from Pretoria” Radcliffe zagrał Tima Jenkinsa, aktywistę walczącego z polityką apartheidu w Republice Południowej Afryki. Za swoją działalność Jenkins zostaje skazany na dwanaście lat więzienia. W trakcie odsiadywania wyroku zaczyna opracowywać plan ucieczki.
Na świecie film „Escape from Pretoria” trafi do kin 6 marca. Nie wiadomo, kiedy będzie można go zobaczyć w Polsce. (PAP Life)