Jan A.P. Kaczmarek podkreśla, że Weinstein zawsze uchodził za genialnego producenta i dystrybutora, ale ostatnie lata były dla niego niezwykle chude. - Jego ostatnią oscarowym filmem w Miramaxie był Marzyciel, którego zrobiliśmy razem w 2004 roku - mówi polski kompozytor. - W zeszłym roku już zaczął święcić triumfy, bo hitem box offiece'ów były jego oscarowe produkcje - King's Speech czy Blue Valentine. Ale w tym roku to ogromny sukces.
Harvey Weinstein znany jest z tego, że organizował bardzo drogie imprezy z udziałem gwiazd, podczas których zaproszeni goście - głównie członkowie Akademii - nie tylko oglądali filmy, ale i dostawali prezenty. - Każdy, kto gadał z Harveyem wie, że to nie jest jakiś świergoczący wróbelek. Jeżeli trzeba przegryźć aortę przeciwnikowi, to jest w stanie to zrobić bez mrugnięcia okiem i bez wyrzutów sumienia - przyznaje w Platine.pl Jan A.P. Kaczmarek. - On ma nadzwyczajny talent docierania do ludzi, a filmy promuje z niemałą skutecznością.
W Hollywood krążą o nim legendy. Weinstein podobno zawsze ma ostatnie zdanie i nie waha się nawet wyciąć całych scen z filmu, jeśli uzna, że to będzie z korzyścią dla jego produkcji. Czy faktycznie jest takim dyktatorem? - To jest bardzo silna osobowość. Faktycznie, jest bohaterem niejednej anegdoty - głównie o tym, jak to potrafił ingerować w dzieło na etapie montażu, czy przekonać reżysera do poważnych zmian. Na pewno jest kimś, kto odciska piętno na filmie, którym się zajmuje - podkreśla polski kompozytor. - Są tacy reżyserzy, którzy mają prawo final cut, czyli mają ostatnie słowo jeśli chodzi o film. Ale niewielu ich już zostało.
źródło portal Platine.pl z Grupy Money.pl
Cały wywiad z Janem A.P. Kaczmarkiem o zwycięzcy tegorocznych Oscarów przeczytać można w Platine.pl
http://platine.pl/bog-hollywood-wrocil-jan-a-p-kaczmarek-o-oscarach-0-1033829.html