Kontrowersja goni kontrowersję
Amy Schumer została skrytykowana za swoje zachowanie podczas niedawnej gali wręczenia Oscarów, bo pozwoliła sobie na niewybredny żart na temat Kirsten Dunst, nazywając laureatkę canneńskiej Złotej Palmy… „wypełniaczem miejsc”. Kontrowersyjny dowcip sprawił, że na gwiazdę „Wykolejonej” natychmiast spadła fala krytyki. Schumer błyskawicznie posypała głowę popiołem i przeprosiła fanów w udostępnionej na Instagramie relacji. „Nie chciałam w żaden sposób jej znieważyć. Kocham ją!” – przekonywała.
Nikomu nie było do śmiechu
Wniosków jednak nie wyciągnęła, bo zaledwie kilka dni później znów wywołała burzę. Tym razem Schumer ujawniła, że prowadząc oscarową galę, chciała opowiedzieć dowcip, ale zrezygnowała z tego pomysłu, gdyż jak przyznała, odradzili jej to prawnicy. Komiczka nie uznała tego jednak za dowód na to, że żart jest niestosowny i wygłosiła go w czasie swojego ostatniego stand-upowego występu. „Nie patrz w górę” to tytuł filmu? Powinno być „Nie patrz w dół, w lufę strzelby Aleca Baldwina”. Zabroniono mi to powiedzieć na Oscarach. Ale hej, możecie za to wejść na scenę i komuś przyłożyć” – kpiła Schumer.
Specyficzna hierarchia wartości
Żart z tragicznego wypadku na planie westernu „Rust”, podczas którego Alec Baldwin zastrzelił z rekwizytowej broni operatorkę filmową Halyna Hutchins, nie spodobał się odbiorcom. W większości komentarzy pojawił się zarzut, że dowcipkowanie ze śmierci to wyraz braku wrażliwości. Niektórzy zwrócili uwagę, że chociaż Schumer nie przeszkadza żartowanie z tragedii, po oscarowej gali ubolewała publicznie nad policzkiem, jaki Will Smith wymierzył na scenie Chrisowi Rockowi. Jak stwierdziła, przez ów incydent czuje się „poruszona i straumatyzowana”.
(PAP Life)