Śmierć na planie
Alec Baldwin, który jest obecnie pochłonięty trwającym dochodzeniem w sprawie śmierci operatorki Halyny Hutchins, mierzy się z kolejnym pozwem. Przypomnijmy, że w listopadzie dwóch członków ekipy filmowej pracującej na planie westernu „Rust” pozwało aktora o rażące zaniedbanie, w wyniku którego Hutchins poniosła śmierć.
„Alec Baldwin bez żadnego wyraźnego powodu odbezpieczył broń i wystrzelił z niej, mimo że kręcona wówczas scena tego nie wymagała. Zdecydował się zagrać w rosyjską ruletkę, nie sprawdziwszy wcześniej broni w obecności specjalisty z tej dziedziny. Powinien traktować broń jako naładowaną dopóki nie uzyska potwierdzenia, że jest inaczej. Nie da się usprawiedliwić faktu, że nie sprawdził pistoletu” – argumentowała w pozwie Mamie Mitchell, opiekunka scenariusza, która po wypadku jako pierwsza zadzwoniła pod numer alarmowy, by wezwać pomoc.
Kolejne oskarżenia
Gwiazdor znów ma poważne problemy. Jak podaje Associated Press, do Sądu Okręgowego w Cheyenne w stanie Wyoming w poniedziałek wpłynął pozew złożony przez rodzinę żołnierza Marines, Rylee McColluma, który 26 sierpnia zginął w zamachu bombowym w Afganistanie. Wdowa po nim oraz jego dwie siostry pozwały Baldwina o zniesławienie. Kobiety twierdzą, że aktor naraził je na niebezpieczeństwo, publikując na Instagramie post, w którym zasugerował, że jedna z nich brała udział w ubiegłorocznych zamieszkach na Kapitolu.
Afera z darowizną
W zeszłym roku gwiazdor wysłał siostrze zmarłego żołnierza, Roice McCollum, czek w wysokości 5 tys. dolarów. Na początku stycznia kobieta zamieściła w mediach społecznościowych zdjęcie z protestu, w którym brała udział. Jak czytamy w opublikowanych w mediach dokumentach sądowych, Baldwin natychmiast zareagował, wysyłając jej wiadomość prywatną na Instagramie. Dopytywał w niej, czy jest tą samą osobą, której przekazał darowiznę, a gdy uzyskał potwierdzenie, nazwał ją „buntowniczką” i „rebeliantką”. Następnie aktor zrepostował zamieszczoną przez nią fotografię w swoich mediach społecznościowych. Powódka podkreśla, że brała udział jedynie w pokojowej manifestacji, nie zaś w późniejszych zamieszkach, co pozostaje w zgodzie z ustaleniami FBI. Kobiecie nie postawiono żadnych zarzutów karnych.
Grożono jej
McCollum twierdzi, że w następstwie publikacji Baldwina otrzymała setki „agresywnych, nienawistnych” wiadomości, w których grożono jej śmiercią. Wywołało to u niej „ogromne emocjonalne cierpienie i strach o własne życie”. Podobne wiadomości miała dostawać także jej siostra i wdowa po zmarłym żołnierzu. Zarzuty zawarte w pozwie obejmują m.in. zniesławienie i celowe naruszenie prywatności. Kobieta domaga się zadośćuczynienia w wysokości 25 mln dolarów. Baldwin jak dotąd nie odniósł się publicznie do sprawy. (PAP Life)