Przez lata był na bocznym torze, ale teraz Nicolas Cage jest na dobrej drodze do powrotu na szczyt. Jest tego świadomy sam gwiazdor, który coraz głośniej dzieli się swoimi opiniami na temat tego, jak powinna się dalej potoczyć jego kariera. Swoimi planami na przyszłe projekty aktor podzielił się w rozmowie z magazynem „Rolling Stone”. Wynika z niej, że nie tylko chciałby wystąpić w musicalu, ale w komediowych produkcjach takich jak jeden z jego hitów sprzed lat, „Arizona Junior” braci Coen. Cage chce też powrócić do legendarnego projektu, którego nigdy nie zrealizowano.
„Na obecną chwilę jestem podekscytowany tym, że do mojego menu wróciła komedia. Nie brałem udziału w komediowych filmach od piętnastu lat. To super, że być może będę miał teraz okazję częściej pojawiać się w komediach. Ale nigdy nie zagrałem w musicalu. A takim występem jestem zainteresowany” – wyznał Cage.
Innym projektem, w którym wciąż chciałby wystąpić Nicolas Cage, jest prawdopodobnie najsłynniejszy niezrealizowany film, w którym miał wystąpić. Mowa o „Supermanie” Tima Burtona, w którym miał wcielić się w tytułową rolę. „Przy okazji chciałbym zdradzić, że to nie Tim Burton obsadził mnie w roli Supermana. To ja obsadziłem Burtona w roli reżysera tego filmu. Studio chciało zatrudnić Renny’ego Harlina. Miłego gościa, który dałby radę to nakręcić. Ale moja wizja sportretowania Kal-Ela była bliższa tego, co swoimi filmami reprezentował Tim Burton” – wspomina Cage.
„To, że film nigdy nie powstał, zawsze miało dla mnie pozytywne i negatywne strony. Pozytywne jest to, że mój Superman i to, co zrobiłby z nim Tim Burton, pozostało w sferze wyobraźni, a ta zawsze jest potężniejsza niż wszystko, co można potem konkretnie zobaczyć. Negatywne w tym jest zaś to, że uważam, że stworzylibyśmy coś wyjątkowego. Czy jest jeszcze na to szansa? Kto wie” – zakończył aktor.
Źródło:PAP Life