Władze Lizbony chcą, aby portugalska stolica stała się przyjazna dla turystów nie tylko w ciągu dnia, ale również nocą. Wprawdzie część z nich oblegało bary i restauracje tego miasta, ale wraz z masowym napływem różnych kategorii urlopowiczów przybywa też systematycznie skarg od właścicieli hoteli, pensjonatów i wynajmowanych gościom apartamentów.
Od wielu lat protestowali w tej sprawie również mieszkańcy starej części miasta, gdzie mieści się duża liczba restauracji i barów, szczególnie w słynących z nocnego życia dzielnicach Bairro Alto i Alfama, ale skargi te nie były należycie rozpatrywane. Do tegorocznej wiosny.
Mieszkająca w stolicy Henriqueta Silva uważa, że wprowadzane ostatnio restrykcje, ograniczające godziny funkcjonowania lokali gastronomicznych, i zakazy dotyczące nocnej emisji muzyki wynikają z troski o turystów, którzy coraz częściej decydują się na wynajem kwater w najbardziej popularnych częściach miasta, szczególnie na starówce.
"Przez całe dekady mieszkańcy tej części miasta protestowali bezskutecznie przeciwko długim godzinom funkcjonowania tamtejszych lokali gastronomicznych i głośnej muzyce. Wydaje się, że dopiero wraz z natężoną liczbą nocujących tu turystów, z których wielu narzeka na hałas, urzędnicy wzięli sobie tę sprawę do serca", powiedziała PAP Life Silva.
Od niedawna w stołecznym ratuszu uruchomiony został również specjalny zespół przyjmujący i rozpatrujący skargi mieszkańców miasta w związku z hałasami w placówkach gastronomicznych. Sprawdzają oni też jak wdrażany jest wprowadzony w połowie marca zakaz nocnej muzyki we wszystkich częściach miasta, z wyjątkiem nabrzeża. Obowiązuje on od godz. 23 do 6 rano. Wyjątkiem są lokale, które w tych godzinach działają przy zamkniętych drzwiach i oknach oraz wyposażone są w obowiązkowe urządzenia blokujące głośną emisję muzyki.
Ekipa urzędników prowadzi też wspólnie z policją kontrolę przestrzegania nowych zasad. Wskazują oni, że niektórzy posiadacze barów i restauracji wciąż nie wyposażyli swojego lokalu w urządzenie blokujące głośną muzykę.
"W naszym lokalu działającym przy Cais do Sodre mamy już taką aparaturę. Sprowadziliśmy ją z Holandii. Znam jednak przypadki położonych w pobliżu naszej placówki obiektów, które w ogóle zaprzestały działalności w obawie przed karami ze strony ratusza" - powiedziała Joana Pinho z lizbońskiego baru Gilins.
Z Lizbony Marcin Zatyka (PAP Life)